W kwietniu inflacja wzrosła do 2,2 proc. z 1,7 proc. w marcu, zaskakując ekonomistów, którzy spodziewali się tylko nieznacznego wzrostu. Przy czym jeszcze w styczniu inflacja była na poziomie 0,7 proc.- to pokazuje, jak duże jest to przyspieszenie.
"Nie można wykluczyć, że w którymś momencie tego roku inflacja sięgnie 3-4 proc." - pisze Ignacy Morawski, ekonomista i założyciel serwisu SpotData w porannym komentarzu. Jego zdaniem, wskazuje na to kilka elementów: przyrosty z miesiąca na miesiąc są wysokie, szybko rośnie inflacja bazowa netto (czyli ta, które nie uwzględnia zmiennych cen żywności i energii), a na świecie rosły ostatnio ceny ropy naftowej, co według ekonomisty może być zapowiedzią wzrostu presji kosztowej na ceny.
Ignacy Morawski tłumaczy dalej, że wzrost inflacji bazowej to efekt podnoszenia cen przez firmy, które wcześniej przez wiele miesięcy zwiększały pracownikom wynagrodzenia i teraz dopiero - z dużym opóźnieniem - przerzucają to częściowo na klientów.
"Wzrost inflacji będący reakcją firm na wyższe koszty płacowe jest jak najbardziej zdrowym zjawiskiem i pozwoli firmom choć częściowo obronić marże przed erozją. Dla konsumentów nie będzie to bardzo przyjemne zjawisko, ale jest to naturalna reakcja na szybkie tempo wzrostu aktywności gospodarczej" - pisze Ignacy Morawski. Dodaje, że jest więc powrót do normy, stąd "nareszcie", które znalazło się w tytule komentarza.
Inflację ogółem podbija żywność, w tym wieprzowina, która drożeje przez problemy z ASF w Chinach, które są największym światowym producentem, konsumentem oraz importerem wieprzowiny. Drożeją też paliwa - w reakcji na wzrost cen ropy naftowej na światowych rynkach w ostatnich tygodniach.
Dzięki działalności Greenpeace możesz wspierać rozwój ekologicznego rolnictwa. Wpłać datek >>