Wzrost cen skupu podstawowych produktów rolnych między marcem a kwietniem br. to, jak informuje GUS, wynik wzrostu cen żyta i żywca wieprzowego. Biorąc pod uwagę ceny w skupach, faktycznie tylko w kwietniu trzoda chlewna podrożała o blisko 28 proc., żyto i pszenżyto o odpowiednio 4,4 i 6 proc., ziemniaki o 10 proc.
. .
Zarówno w skupach, jak i na targowiskach, w kwietniu ceny podstawowych produktów rolnych były od kilku do nawet kilkudziesięciu procent wyższe niż rok wcześniej. Tylko ceny żywca wołowego delikatnie spadły.
Najwyższy wzrost w danych GUS widać w przypadku cen uzyskiwanych przez rolników na targowiskach za ziemniaki. Tu mamy do czynienia z wzrostem aż o 87,6 proc. przez rok. Przeciętnie na targowiskach na koniec kwietnia 1 kg kosztował ok. 1,64 zł.
. .
W ciągu roku ceny takich dóbr, jak ziemniaki czy owies wzrosły o ponad 40 proc. Sytuacja na rynku innych płodów rolnych jest nieco lepsza, ale wzrosty na poziomie od kilkunastu do dwudziestu kilku procent są normą. Związane jest to z zeszłoroczną suszą, która wpłynęła na wzrost cen już w 2018 r., a ponadto spowodowała obsianie pól słabej jakości nasionami, na co zwracaliśmy uwagę już wcześniej
- zwraca uwagę Polski Instytut Ekonomiczny.
Ogólnie, gdy w połowie maja GUS podsumowywał dane dotyczące cen w kwietniu, to okazało się, że cała grupa warzyw podrożała aż o 16 proc. rok do roku.
Szczególnie widoczne są podwyżki hurtowych cen kapusty (wzrost ponad 7-krotny w relacji rocznej w kwietniu 2019), cebuli (ponad 3-krotny wzrost), buraków ćwikłowych i selerów (+23 proc. r/r) oraz mniej znaczącej w konsumpcji pietruszki (+41 proc. r/r)
- podlicza na łamach "Dziennika" Mariusz Dziwulski, analityk PKO Bank Polski. Jak wskazywaliśmy dziś, w ciągu dwóch lat ceny pietruszki wzrosły nawet o 300 proc.
Z drugiej strony, po wiosennych przymrozkach i kwietniowych suszach, gdy straty liczyli już np. plantatorzy truskawek czy porzeczek, przyszedł bardzo deszczowy maj. To sprawi, że owoce i warzywa raczej będą tanieć.
Gdy blisko połowa stacji meteo w Polsce nie zanotowała ani kropli deszczu przez większość kwietnia, prof. dr hab. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, w rozmowie z next.gazeta.pl przestrzegał przed paniką. - Jeszcze bym nie wróżył, że czeka nas kataklizm. Potrzebnych jest parę dni opadów, ale takich porządnych - mówił prof. Kowalski. W maju takich deszczowych dni już było więcej niż "parę".