Tym razem ułożenie politycznych puzzli będzie wyjątkowo trudne, między innymi dlatego, że Parlament Europejski jest bardziej podzielony niż poprzedni, a to on będzie zatwierdzał Komisję Europejską.
Już wiadomo, że potrzeba będzie kilku frakcji, by zdobyć większość, a nie, tak jak przez 40 lat, tylko chadeków i socjalistów.
Monopol władzy został przełamany. Koalicja może być zbudowana z tymi, którzy chcą coś zrobić razem.
Liberałowie wkraczają do walki o stanowiska i wraz z socjalistami chcą zmian, by chadecy, mimo wygranej, nie dominowali. "Stabilność to status quo, a nie tego potrzebuje Europa" - powiedział Frans Timmermans, kandydat socjalistów na szefa Komisji Europejskiej. Nie wiadomo, jakie zawiążą się koalicje - czy socjalistów, liberałów i zielonych, czy też jednak chadeków, socjalistów i liberałów. Nie wiadomo też, co stanie się z systemem wiodących kandydatów, bo wielu unijnych liderów już zapowiedziało, że chce go zignorować. To może zwiastować długie i trudne negocjacje przy obsadzie stanowisk.
Pod uwagę będą brane nie tylko wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, ale też równowaga geograficzna i równowaga płci.