Masowy protest w Czechach. "Premier przepisał część majątku na żonę. Na Czechach takie sztuczki robią wrażenie"

Łukasz Kijek
Nawet 280 tys. Czechów protestowało w niedzielę przeciwko premierowi Andrejowi Babiszowi. Biznesmen i multimilioner przez przeciwników oskarżany jest o zamach na demokrację w Czechach. - Tym, co szczególnie mobilizuje Czechów, są negatywne przykłady Węgier i niestety również Polski - mówi politolog dr Marcin Zaborowski z Visegrad Insight.
Zobacz wideo

"Milion chwil dla demokracji" Ogromny protest w Pradze, 250 tysięcy osób na ulicach. Co tak bardzo zmobilizowało Czechów? Robi to na panu wrażenie?

Protest faktycznie jest olbrzymi, szczególnie biorąc pod uwagę, że Czechy są tylko 10-milionowym krajem. Tym, co szczególnie mobilizuje Czechów, to negatywne przykłady Węgier i niestety również Polski. Czesi obserwują wydarzenia na naszej i węgierskiej scenie politycznej i widzą, że demontaż liberalnej demokracji zaczyna się właśnie od osłabienia wymiaru sprawiedliwości i pozbawienie sądów niezależności.

Bezpośrednim powodem do wybuchu protestów w Czechach były oskarżenia korupcyjne wobec premiera Babisza i rekomendacja policji o przedstawieniu premierowi zarzutów. Babisz zareagował, dymisjonując ministra sprawiedliwości, i nominując na to stanowisko bliską współpracowniczkę. Krótko mówiąc, przekaz dla Czechów był taki, że premier zaczyna manipulować przy wymiarze sprawiedliwości, aby nie ponieść osobistych konsekwencji swoich działań korupcyjnych.

Protestów o podobnej skali nie mieliśmy w Polsce, a już na pewno nie na Węgrzech. Czego konkretnie boją się Czesi? O jakim ataku na wymiar sprawiedliwości mówimy? Jakie znaczenie dla powstania tego ruchu ma też to, co dzieje się w innych krajach Grupy Wyszehradzkiej.

W Polsce protesty o podobnej, aczkolwiek mniejszej, skali były po zamachu którego próbował dokonać PiS na niezależność Sądu Najwyższego. Sytuacja w Czechach jednak różni się od polskiej, nie wspominając od węgierskiej tym, że demontaż systemu dopiero tam się zaczyna. Czeska telewizja publiczna jest nadal niezależna i transmituje nawet na żywo protesty.

Manipulacje przy czeskim wymiarze sprawiedliwości dopiero się zaczęły. Na Węgrzech nie ma już niezależnego sądownictwa, a w Polsce jest ono poważnie osłabione. W Czechach nie doszło jeszcze do całkowitego przejęcia spółek skarbu państwa przez partię premiera Babisza. Innymi słowy, demontaż liberalnej demokracji w Czechach dopiero się zaczyna, w Polsce jest już poważnie zaawansowany, a na Węgrzech jest już dokończony. Zmiany do których doszło już w Polsce i na Węgrzech poważnie utrudniają mobilizację społeczeństwa. Czesi mają tego świadomość i stąd tak szeroka skala protestów.

Ujawniona na początku czerwca wstępna wersja audytu Komisji Europejskiej ma dowodzić, że Babisz jako premier ma konflikt interesów. Jakie konkretnie oskarżenia kierowane są wobec samego Babisza?

Firma Babisza Agrofern szczodrze korzystała z funduszy unijnych, co oznacza konflikt interesów. Babisz, co prawda powierzył zarządzanie swoją firmą funduszowi powierniczemu, ale jak się okazuje we władzach tego funduszu zasiada jego żona. Babisz dokonał klasycznej sztuczki fikcyjnego przepisania części majątku na żonę. Komisja Europejska jasno opisała machinacje premiera Babisza, a na Czechach takie sztuczki jeszcze robią wrażenie.

To skąd bierze się jednak nadal duże poparcie Babisza? Po protestach powiedział: "Człowiek ma wrażenie, że im więcej pieniędzy pompujemy, tym bardziej ludzie są niezadowoleni".

Popularność Babisza ma podobne źródła do popularności PiS w Polsce. Przed dojściem do władzy Babisz obiecywał walkę z korupcją, a po dojściu do władzy jego rząd dokonał sporych transferów socjalnych. Emerytury wzrosły o ponad 1000 koron, zamrożono ceny komunikacji kolejowej i autobusowej. Czesi w mniejszych miastach i prowincji odczuli różnicę. Stąd nadal wysoki poziom poparcia dla Babisza na czeskiej prowincji.

Jakie znaczenie w tym wszystkim ma rola mediów publicznych?

Olbrzymie. Czeskie media publiczne są relatywnie silne i pozostają niezależne. Wystarczy tę sytuację porównać z Polską i widać jak duże znaczenie ma podporządkowanie mediów interesom obozu władzy.

"Milion chwil dla demokracji", czy to jest ruch o takiej sile, która może doprowadzić do dymisji Babisza?

Jak wspomniałem Babisz pozostaje popularny na prowincji a jego partia - ANO - jest nadal najsilniejszą partią w Czechach. Jednak rząd Babisza jest koalicją ANO i Socjal-Demokratów. Przedłużające się protesty mogą zmobilizować partnera koalicyjnego do opuszczenia rządu.

Nie bez znaczenia jest to, że na czele tego ruchu nie stoją żadne partie polityczne. Jaka jest w tej chwili siła czeskiej opozycji? I poparcie samego Babisza?

Babisz jest silny słabością czeskiej opozycji, która pozostaje rozbita. Rządząca przez wiele lat konserwatywna Partia Obywatelska pozostaje obciążona skandalami z przeszłości, a jej oferta jest mało atrakcyjna dla młodego pokolenia. Z kolei progresywna partia Piratów ma ofertę skierowaną głównie dla ludności wielkomiejskiej. Czesi z nadzieją patrzą na Słowację, gdzie kiedyś mało licząca się Partia Progresywna wygrała wybory prezydenckie, a ostatnio europejskie.

Siłą tego ruchu może być to, że kierują nim głównie ludzie młodzi, którzy wywodzą się ze środowisk studenckich?

Tak jest, protestem kierują młodzi, Natomiast w samych protestach uczestniczy szeroki przekrój społeczeństwa, choć dominują młodzi.

Kolejny protest dopiero w listopadzie. Czy do tego czasu popularność tego ruchu może znacznie stopnieć?

Raczej nie. Czesi rzadko protestują, ale jak protestują to poważnie. Nie można natomiast wykluczyć, że Babisz będzie próbował dokonać zamachu na media publiczne i w ten sposób wpłynąć na opinię publiczną.

Marcin ZaborowskiMarcin Zaborowski Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl

Dr Marcin Zaborowski - politolog, Visegrad Insight, były wiceprezes Center for European Policy Analysis (CEPA), były dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Więcej o: