Główny Urząd Statystyczny podał tzw. szybki szacunek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych za czerwiec - czyli inflacji. Wyniosła ona 2,6 proc. w ujęciu rok do roku, co oznacza przyspieszenie z 2,4 proc. w maju.
Jest to też wynik wyższy, niż oczekiwali ekonomiści - liczyli, że inflacja wprawdzie wzrośnie, ale słabiej, do 2,5 proc.
Tym samym inflacja znalazła się powyżej celu wyznaczonego przez NBP. Ten cel to 2,5 proc., ale dopuszczalne są odchylenia w zakresie 1 punktu procentowego w obie strony, czyli jeśli chodzi o górną granicę, do 3,5 proc. Do tego poziomu jeszcze daleko, ale inflacja i tak jest na najwyższym poziomie od listopada 2012 roku.
Dane GUS za czerwiec są na razie wstępne, bez wielu szczegółów, które poznamy dopiero za dwa tygodnie. Wiadomo jedynie, że żywność podrożała o 5,7 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. To wyraźne przyspieszenie, bo w maju ceny żywności wzrosły o 5,0 proc. rok do roku. Wtedy odpowiadały za to głównie warzywa, widać też było rosnące ceny wieprzowiny.
To mocne przyspieszenie wzrostu cen żywności zaskoczyło ekonomistów. I to jest powód pierwszy rozminięcia się danych z prognozami rynku. "Ceny żywności rosną w bieżącym roku wyraźnie szybciej od wzorca sezonowego, co jest odzwierciedleniem wysokich cen na rynkach światowych oraz czynników lokalnych, które podnoszą ceny owoców i warzyw" - pisze w komentarzu PKO BP.
Te czynniki lokalne to między kwestie negatywnego wpływu pogody. A w przypadku globalnych, chodzi między innymi o wspomnianą już powyżej wieprzowinę - jej ceny na świecie rosną, bo w Chinach, ogromnym rynku dla tego mięsa, coraz większym problemem jest wirus ASF (afrykańskiego pomoru świń). Do powyższych podejrzeń mBank dorzuca jeszcze "możliwość dalszych wzrostów cen nabiału i tłuszczów".
Ekonomiści szacują, że wzrosła też inflacja bazowa - czyli ta z wyłączeniem cen żywności i energii (na marginesie, ceny nośników energii w czerwcu spadły o 0,1 proc. rok do roku, a paliw wzrosły o 3,1 proc.) - z 1,7 proc. do 1,9 proc. Odpowiadać mają za to usługi.
Jakie? Pierwszym "podejrzanym" w tej kategorii są ceny usług telekomunikacyjnych - operatorzy zapowiadali podwyżki. Do tego drożeć mogły ceny usług turystycznych, czego sygnały też z różnych źródeł już docierały.
Ekonomiści mBank Research dodają jeszcze do tego dwie inne ciekawe obserwacje. "Druga możliwość to efekty drugiego rzędu wzrostów cen żywności (usługi restauracyjne i cateringowe) oraz wynagrodzeń (w zasadzie wszystkie kategorie usług nie podlegające urzędowej kontroli cen)" - piszą w komentarzu do danych. Czyli droższa żywność powoduje podnoszenie cen w restauracjach. Do tego sytuacja na rynku pracy, czyli presja na wzrost pensji, problemy z pozyskaniem pracowników, sprawia, że firmom rosną koszty pracy i właśnie zaczęły ten wzrost przerzucać na konsumentów w cenach usług, które - jak zauważa z kolei PKO BP - są bardziej wrażliwe na koszty pracy niż towary.
Ekonomiści przyspieszenia cen się spodziewali od dłuższego czasu. "Bez dzielenia włosa na czworo możemy zauważyć, że inflacja wróciła do Polski na dobre, ale w jej wzrostach nie ma żadnej magii" - podsumowują w swoim komentarzu eksperci tego banku. "W istocie rzeczy, w Polsce pojawiła się ona z istotnym opóźnieniem w stosunku do innych państw region" - zauważają.
Zaskoczenia związane z upartym wzrostem cen żywności i opisanymi powyżej usługami powodują jednak, że teraz eksperci podnoszą prognozy dotyczące inflacji. mBank spodziewa się, że na początku przyszłego roku może ona wynieść 3,5 proc. - czyli znaleźć się na górnym poziomie odchyleń od celu NBP. "Z punktu widzenia RPP kluczowa powinna być obecnie nie jej wysokość, a 'lepkość' czy też trwałość obecnych wzrostów" - piszą. Według nich, RPP może uznać je za przejściowe.
Podobne oczekiwania ma bank PKO BP. "Dalsze przyspieszenie CPI będzie miało miejsce na przełomie 2019/2020. Szczyt, prawdopodobnie powyżej pasma odchyleń od celu NBP (3,50 proc.), inflacja osiągnie wg nas w 1q20. Wzrost inflacji będzie odzwierciedlał nagromadzenie czynników regulacyjnych (energia, wywóz śmieci, prawo wodne, wzrost akcyzy od alkoholu i wyrobów tytoniowych) i prawdopodobnie nie wywoła reakcji RPP, zwłaszcza w obliczu luzowania polityki pieniężnej głównych banków centralnych - podsumowują. Czyli według ekonomistów, podwyżki stóp procentowych na razie nie należy się spodziewać.