Wykonując zdjęcia na parkingu maszyn w okolicy fabryki Boeinga w Renton, fotograf zauważył, że 737 MAX w barwach Ryanaira zyskały nową nazwę: 737-8200. Wystarczy jednak rzut wprawnego oka pasjonata (nie wspominając o specjalistach z branży), aby zauważyć, że to nie żaden nowy model Boeinga, a owiany złą sławą 737 MAX. Fotograf opublikował zdjęcia za pośrednictwem Twittera.
Irlandzki przewoźnik najwyraźniej przygotowuje się na moment, gdy 737 MAX wrócą do użytku. Linie Ryanair zamówiły ponad 200 tych maszyn od Boeinga. Spersonalizowane i wyposażone w dodatkowe miejsca samoloty miały stopniowo zastąpić najbardziej wysłużone maszyny 737-800, które 19 lat temu przewoźnik wprowadził do swojej floty. Z powodu dwóch tragicznych wypadków z udziałem 737 MAX w krótkim czasie maszyny te zostały uziemione, a przestrzeń powietrzna w UE została dla nich zamknięta.
W październiku 2018 r. i w marcu 2019 r. maszyny 737 MAX linii Lion Air i Ethiopian Airlines rozbiły się krótko po starcie, uśmiercając łącznie 346 osób, w tym załogi. Od momentu drugiego z wypadków wyszły na jaw wady konstrukcyjne oraz w oprogramowaniu samolotów, a także braki w szkoleniach pilotów tych maszyn. Nadal trwają prace na wprowadzeniem poprawek, by maszyny mogły bezpiecznie latać. Amerykańskie linie United Airlines poinformowały już o przedłużeniu uziemienia 737 MAX w jej flocie do 3 listopada 2019 r.
To nie koniec problemów Boeinga. W czerwcu 400 pilotów złożyło zbiorowy pozew przeciw amerykańskiej firmie, zarzucając jej ukrywanie wad konstrukcyjnych samolotu 737 MAX i wskazując m.in. na problemy z czujnikami wykorzystywanymi przez system zapobiegający utracie siły nośnej (MCAS). Piloci "mają nadzieję, że Boeing i inni producenci samolotów zaprzestaną stawiać zyski nad życie załogi i pasażerów". Koncern nie skomentował jak dotąd zarzutów poruszonych w pozwie.