Firma Larex Fruit nie kryje zaskoczenia sytuacją podkreślając, że nie rozumie przyczyn wstrzymania transportu. Zdaniem polskiego eksportera przyczyny zablokowania dostawy nadal nie są znane - jedyne, co wiedzą, to informacja o zleceniu dodatkowych badań na obecność pestycydów i niepożądanych substancji chemicznych. Co więcej, nie tylko jabłka mogą zostać objęte dodatkowymi badaniami.
Dostaliśmy informację, że konieczność badań jest nałożona na wszystkie produkty z Polski. Natomiast nie ma żadnego wyjaśnienia dlaczego tak jest, czy jest podejrzenie czegokolwiek, czy była jakaś sytuacja zagrażająca konsumentom. Nic po prostu nie wiadomo, a kontenery są konfiskowane i czekają
- skomentowała Izabela Nojszewska z firmy Larex Fruit, cytowana przez Money.pl. O sprawie są już powiadomione polska ambasada oraz odpowiednie ministerstwa.
Polski eksporter
Larex Fruit to polska firma założona w 2002 r., specjalizująca się w eksporcie owoców i warzyw na rynki wschodnie i arabskie. Arabia Saudyjska jest jednym z kluczowych jej klientów. Wszystkie produkty Larex Fruit są ekologiczne oraz posiadają certyfikaty Global Gap, IFS, BRC i HCCP, związane z wysokim standardem produkcji i systemem zarządzania bezpieczeństwem żywności.
W połowie czerwca doszło do zamieszania wokół polskich jabłek - tym, razem w naszej części Europy. Sąd w Kobryniu na Białorusi skazał obywatela Rosji na 5 lat więzienia. Zajmował się on dostarczaniem do Rosji zagranicznej produkcji rolnej objętej przez Moskwę sankcjami. Sprzedawał m.in. polskie jabłka i tureckie pomidory.
W dokumentacji firmy, którą prowadził było zapisane, że cała produkcja została sprzedana na białoruskich bazarach za gotówkę. W rzeczywistości jabłka i pomidory były reeksportowane do Rosji. W ciągu ponad dwóch lat sprzedano w ten sposób 20 tys. ton produktów, dzięki czemu sprzedawca uniknął zapłacenia ok. 5 mln zł podatku.