W miniony piątek rozpoczęło się wprowadzanie tymczasowej organizacji ruchu na węźle Łódź Północ, krzyżującym autostrady A1 i A2. Z użytkowania musiał zostać wyłączony jeden z wiaduktów na A1 w kierunku Katowic. Powód? Niektóre elementy konstrukcji popękały. Obiekt był użytkowany od siedmiu lat.
GDDKiA wyjaśnia, że niezbędne jest wykonanie specjalistycznych badań, które określą rodzaj uszkodzenia i metodę jego naprawy. Od ich wyników będzie zależało, kiedy dotychczasowa organizacja ruchu na węźle zostanie przywrócona.
Póki co kierowcy, którzy podróżują autostradą A1 na osi północ-południe, korzystają z jednego wiaduktu, którym zwykle jeździ się w kierunku Gdańska. GDDKiA informuje jednak, że pracuje nad ułatwieniem, które ma poprawić komfort jazdy.
"By do minimum ograniczyć utrudnienia w ruchu, podjęliśmy decyzję o wykonaniu tymczasowej przewiązki pomiędzy łącznicą zjazdową w kierunku Warszawy, a jezdnią główną autostrady w kierunku Katowic. W ciągu weekendu wykonano stosowne prace w pasie zieleni i teraz ruch na węźle z północy na południe poprowadzony zostanie dwupasową łącznicą zjazdową na Warszawę. Kierowcy zmierzający na południe korzystać będą z lewego pasa ruchu, by tuż za wiaduktem poprzez nową przewiązkę wrócić na jezdnię główną w kierunku Katowic. Prawy pas przeznaczony będzie dla pojazdów zmierzających w kierunku Warszawy. Wprowadzenie tych zmian przywróci normalną organizację ruchu na jezdni w kierunku Gdańska." - informuje dyrekcja w komunikacie.
Bez względu na to, jakie będą wnioski z badania stanu technicznego wiaduktu, wszystko wskazuje na to, że za naprawę zapłaci budżet państwa. Jak wyjaśnia Money.pl gwarancja na konstrukcję upłynęła bowiem w roku 2016.
Po przeprowadzeniu drobnych napraw przez Budimex, nie było zgłaszanych zastrzeżeń co do jakości wykonania wiaduktu na węźle Łódź Północ. Jesteśmy w stałym kontakcie z GDDKiA. Służymy pomocą w ustaleniu przyczyn zaistniałej sytuacji
- zapewnia cytowany przez portal Michał Wrzosek, rzecznik Budimexu.
Money.pl próbując wyjaśnić możliwe przyczyny usterki odwołuje się do raportu NIK z 2015 roku. Z dokumentu wynika, że inwestycje związane z Euro 2012 - a do nich zalicza się właśnie wiadukt na A1 - prowadzone były bez odpowiedniego nadzoru. Wady odkryto w 70 proc. skontrolowanych miejsc.
"Pomiędzy rokiem 2008 a 2013 nie monitorowano 40 proc. inwestycji" - stwierdzają urzędnicy Najwyższej Izby Kontroli. Wcześniej NIK ostrzegał z kolei, że inwestycje związane z Euro 2012 są zagrożone z powodu sporych opóźnień. Na 127 zadań 57 nie było realizowanych zgodnie z harmonogramem.
Dziś trudno jeszcze przesądzić co spowodowało problemy z wiaduktem na A1. Czy problemem jest projekt, wykonanie, zła konserwacja - tego dowiemy się zapewne w wyniku analiz przeprowadzanych właśnie przez GDDKiA.