Akcyza na alkohol i tytoń w górę. "Dla zdrowia publicznego jest to niezwykle korzystne"
Ceny produktów zawierających alkohol i tytoń pójdą w górę. Rząd, jak już pisaliśmy, przyjął projekt ustawy podnoszący akcyzę na używki o 10 proc. To zaskoczyło część przedsiębiorców, wcześniejsze doniesienia mówiły bowiem o zaledwie trzech procentach wzrostu.
Doniesienia o planach rządu skomentował też Główny Inspektorat Sanitarny. Ale nie w kontekście ekonomicznym, lecz zdrowotnym. Przedstawiciel urzędu komentując informację o tym, że za papierosy i wódkę zapłacimy więcej napisał, że zapłacą ci, którzy piją i palą. A my - czyli społeczeństwo - zapłacimy za ich leczenie.
Ten krótki wpis stał się dla nas pretekstem do rozmowy z Janem Bondarem, rzecznikiem prasowym Głównego Inspektoratu Sanitarnego.
Podniesienie akcyzy może pomóc w walce o zdrowie Polaków
Wyjaśnił on, że z punktu widzenia zdrowia publicznego wzrost akcyzy jest korzystny, bo zniechęca do używek.
Wzrost akcyzy na papierosy i alkohol jest skuteczną metodą na walkę z nałogami. Z punktu widzenia zdrowia publicznego jest to niezwykle korzystne. Zmiana zachowań zdrowotnych zaledwie kilku procent naszej populacji, to w skali naszego kraju dodatkowe tysiące lat życia w zdrowiu
- wyjaśnił Bondarem.
Jego zdaniem warto się także zastanowić, czy pieniądze uzyskiwane z akcyzy nie powinny być w wyższym stopniu przekazywane na profilaktykę i przeciwdziałanie uzależnieniom, i czy generalnie nie mogłyby być lepiej wydatkowane.
Leczenie chorób wywołanych alkoholem i tytoniem kosztuje dziesiątki miliardów złotych
Za papierosy i alkohol, z uwagi na wzrost akcyzy, więcej bezpośrednio zapłacą palący i pijący. Reszta zapłaci za ich leczenie. Również abstynenci , bo płacą składkę zdrowotną. Sam fakt, że muszą dłużej czekać w kolejce do specjalisty, jest kosztem pośrednim, który muszą ponieść
- powiedział w rozmowie z redakcją Next Gazeta.pl.
Bondar wyjaśnił, że znaczna część pacjentów leczących się z powodu zaburzeń układu trawiennego, krążenia, neurologicznego, chorób płuc, nowotworów, urazów itd., nadużywa alkoholu. Szacuje się, że dotyczy to ok. 2,5–3 mln osób.
Stanowi to bardzo poważne obciążenie ekonomiczne dla polskiego systemu ochrony zdrowia, ponieważ leczenie tych pacjentów trwa dłużej i jest mniej efektywne. Koszty leczenia chorób związanych z nadużywaniem alkoholu sięgają dziesiątków miliardów złotych, nie mówiąc o rozmaitych dramatach, które przynosi alkohol
- stwierdził przedstawiciel GIS.
Alkohol zalewa Polskę. Idziemy na niechlubny rekord
Bondar wyjaśnił też, że w Polsce od kilku lat mamy do czynienia z tendencją wzrostową spożycia alkoholu, w tym także wódki. Problemem są chociażby popularne "małpki" dostępne dosłownie wszędzie. Według niektórych badań codziennie kupuje je 3 miliony osób, a ponad 600 tys. klientów co najmniej dwa razy w ciągu dnia - wyjaśnił Bondar.
- Podobnym problemem są papierosy - w Polsce nadal pali 8 mln osób. Z jednej strony to najmniej w historii, bo popularność papierosów spada, ale koszty leczenia chorób związanych z leczeniem chorób wywołanych paleniem również sięga dziesiątków miliardów złotych - wyjaśnił Bondar.
Czytaj też: Wódka wraca do łask? Jej sprzedaż wyraźnie rośnie. "To może być efekt 500 plus"
-
Lidl otworzył nowy rodzaj sklepu. Przeceny sięgają 80 proc. "Wszystkie artykuły są w pełni wartościowe"
-
Biały Dom: USA nakładają sankcje na Rosję
-
Adam Bodnar jeszcze pełni urząd. Nie składa broni w sprawie Orlenu. Mamy komentarz sądu
-
Nowa prognoza rozwoju epidemii. Przed nami kluczowe dni. Dadzą wskazówkę ws. obostrzeń [WYKRES DNIA]
-
Inflacja wystrzeliła, teraz wiemy dlaczego. Dane z USA pokazują, że ceny mogą rosnąć dalej
- W 2020 tylko 500 mln wypłat z bankomatów. To historyczny wynik. "Pieniądze starczały nam na dłużej"
- NASA ma problem na Marsie. Ingenuity na razie nigdzie nie poleci. Czeka na nowe oprogramowanie
- Pracuj, graj i ucz się! Poznaj laptopy nowej generacji, które wesprą twoją codzienność
- ARiMR "motywuje" pracowników. Na nagrody w czasie pandemii wypłacono łącznie 55 milionów złotych
- Chcą stworzyć "zwierzęcy numer 112". Trwa zbiórka. "Ludzie nie wiedzą, gdzie dzwonić"