Rząd PiS na dzisiejszym posiedzeniu zajmie się dwoma ustawami, które mogą w znaczący sposób wpłynąć na finanse publiczne. Pierwszy projekt to nowelizacja ustawy o przeniesieniu środków z Otwartych Funduszy Emerytalnych na Indywidualne Konta Emerytalne.
Przepisy umożliwiające przekształcenie OFE w IKE wejdą w życie z początkiem przyszłego roku, zaś przekazanie środków nastąpi w lipcu 2020 roku. Chodzi łącznie o 162 miliardy złotych.
Od tych środków rząd potrąci opłatę przekształceniową - uszczupli środki zgromadzone przez Polaków w OFE o 15 proc. Ta operacja da mu łącznie ok. 24 mld zł. Te środki zasilą budżet i ułatwią realizację m.in. obietnic wyborczych. A "dług" zaciągnięty u elektoratu jest w przypadku PiS wyjątkowo duży. Główny ekonomista FOR Aleksander Łaszek, goszcząc w programie "Studio Biznes", wyliczył, że koszt zrealizowanych i zaplanowanych obietnic PiS sięga 100 miliardów złotych.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z UW, kolejny gość programu Gazeta.pl, stwierdziła, że opłatę za przetransferowanie środków z OFE do IKE można nawet nazwać "podatkiem Morawieckiego".
Zobacz także: Rząd zachęca do odkładania w Pracowniczych Planach Kapitałowych. Ludzie boją się, że te pieniądze zostaną przejęte na wzór OFE. Ekonomista wyjaśnia czy to możliwe
Drugą z ważnych ustaw będzie projekt dotyczący podatku od sprzedaży detalicznej, który opinii publicznej znany jest jako podatek handlowy. Jak ustaliła "Rzeczpospolita" rząd nie będzie miał wyjścia i wprowadzenie przepisów po raz kolejny zamrozi. Podatek zostanie więc anulowany na kolejne półrocze - w życie będzie mógł wejść nie wcześniej niż 1 lipca.
Danina, którą zapłacić będą musiały sklepy osiągające obroty przekraczające 17 mln zł została zablokowana przez Komisję Europejską. Polska decyzję zaskarżyła i przed unijnym sądem wygrała, ale obecnie toczy się postępowanie odwoławcze. Do jego rozstrzygnięcia rząd nie może liczyć na 1,6 mld zł, które - wedle szacunków z roku 2016 - miał przynosić.
O tym jak pilnie rząd poszukuje pieniędzy świadczy pomysł, który zdradziła Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju. Zapowiedziała ona, że część sklepów w Polsce może płacić nowy podatek. Ostatecznie okazało się, że congestion tax jest jedynie na etapie rządowych koncepcji, nie ma jednak pewności, że rząd takiej daniny nie wprowadzi. Wszystko zależy od tego jak wyglądać będą pozostałe wpływy, a tu, z uwagi na zbliżające się spowolnienie, rząd niczego nie może być pewien.