Duńczycy siedzą na ogromnych złożach. Mrozi ich nowy wyścig mocarstw o Arktykę

Maria Mazurek
Arktyka wraca na celownik głównych mocarstw, w tym, po latach przerwy, Stanów Zjednoczonych. Pod topniejącym lodem kryją się skarby, ale to nie jest jedyny powód zainteresowania. Do gry włączyło się nowe państwo, które nie daje Amerykanom wyboru. To przestraszyło Danię na tyle, która zmodyfikowała listę największych ryzyk.

"Między Rosją, USA i Chinami zaczyna się toczyć poważna gra o władzę, która podnosi poziom napięcia w regionie" - ostrzega duński wywiad w najnowszym raporcie. Strategicznym punktem staje się Grenlandia. Ocena ryzyk dla bezpieczeństwa Danii pojawiła się po tym, jak Donald Trump zaproponował, że odkupi od niej arktyczną wyspę.

"Tutaj na początku nikt tego poważnie nie brał. Proszę sobie wyobrazić, jakby w Polsce zareagowano, jakby Trump powiedział, że chce kupić Mazury na przykład" - mówi nam mieszkający w Sisimiut na zachodnim wybrzeżu Grenlandii Adam Jarniewski. Jednak rozgrywka o Arktykę nie jest zabawą, tylko poważną grą nie tylko o ważny strategicznie teren, ale też surowce i drogi transportowe. Szczególnie, że z powodu zmian klimatu eksploracja i wykorzystywanie zasobów będą stawać się coraz łatwiejsze.

Więcej o: