Prezydent Andrzej Duda tłumaczy, dlaczego rosną ceny. Zaskakujące twierdzenia głowy państwa

Prezydent Andrzej Duda podczas spotkania w Nowym Mieście Lubawskim odniósł się do wzrostu cen. Przyznał, że te są coraz wyższe. Jednocześnie wyjaśnił przyczyny takiego stanu rzeczy.

>>> Zobacz także: Prezydent Andrzej Duda w walce o reelekcję ma z pewnością jednego konkurenta: Szymona Hołownię. Jak zaskakująca decyzja dziennikarza i prezentera jest oceniania przez opozycję? Zobacz krótkie nagranie

Zobacz wideo

Prezydent Andrzej Duda odwiedził Nowe Miasto Lubawskie. Podczas spotkania z mieszkańcami przyznał to, co każdy z Polaków odczuwa od dłuższego czasu.

Proszę Państwa, ceny rosną. Tak, ceny rosną, ja sobie zdaję z tego sprawę. Ale Państwo musicie mieć świadomość, że jak rosną wynagrodzenia, to niestety rosną też i ceny.

- stwierdził cytowany w nagraniu Konfederacja TV.

Wyjaśnił też przyczyny wzrostów.

Przedsiębiorcy podnoszą ceny, dlatego, że im wzrastają koszty. Jak im wzrastają koszty, to oni starają się sobie to zrekompensować wzrostem cen. To są niestety normalne mechanizmy gospodarcze.

- powiedział prezydent Duda.

Wyjaśnił też, że ma sposobu, by na to poradzić, ale można "starać się działać tak, żeby były podnoszone te świadczenia dla tych, dla których to zależy de facto w stu procentach od polskiego państwa".

"Postawiliśmy na rodzinę"

Andrzej Duda stwierdził, że działania prowadzone w ostatnich latach "zabezpieczyły polskie rodziny" - przede wszystkim te, które wychowują dzieci. - Postawiliśmy na rodzinę, stąd został wprowadzony program 500+ - stwierdził prezydent.

Jarosław Kaczyński obiecuje wyższe pensje

Wzrost wynagrodzeń minimalnych jest jedną z najważniejszych obietnicy PiS. Złożył ją Jarosław Kaczyński. - Na koniec 2020, czyli za kilkanaście miesięcy minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł - mówił szef PiS. Za cztery lata, czyli na koniec 2023 roku, pensja minimalna miałaby wynieść 4 tysiące złotych. Warto przypomnieć, że dziś płaca minimalna wynosi 2250 złotych brutto.

Podnoszenie pensji poparła też była premier Beata Szydło. - Jeżeli w 2020 r. najniższe wynagrodzenie w Polsce będzie wynosiło 3 tys. zł, a w 2023 r., czyli na koniec przyszłej kadencji, 4 tys. zł, to oznacza, że będzie ono na podobnej wysokości, jak minimalne wynagrodzenie w Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii - mówiła na jednym ze spotkań wyborczych.

Dogonimy Niemcy w 10-15 lat? Ekspert sceptyczny: "Poczekamy do 2045"

PiS twierdzi, że podnoszenie płac ma jeden cel: dogonienie Zachodu. Twierdzenie to padło nawet z ust Mariana Banasia, który tuż przed objęciem władzy w NIK kierował resortem finansów. - Gdyby tempo wzrostu gospodarczego się utrzymało, a jesteśmy przekonani, że na pewno będziemy mieć przewagę i to tempo będzie dużo większe niż w Niemczech, to za 10-15 lat jesteśmy w stanie dogonić poziom życia obywateli Niemiec - stwierdził.

Równie optymistyczny jest premier Mateusz Morawiecki. - Biorąc pod uwagę tempo wzrostu nawet z tego roku, nasze i włoskie, nasze i hiszpańskie, nasze i francuskie możemy za 8 lat dogonić Włochy, za 10-12 lat dogonić Hiszpanię, za 13-14 lat dogonić Francję, potem zostaną jeszcze Niemcy, Holandia - wyliczał szef rządu.

Czytaj też: Sedlak: Obietnice, że w ciągu kilkunastu lat dogonimy UE należy włożyć miedzy bajki

Prof. Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej w rozmowie z redakcją Next wykazał się większym od przedstawicieli władz sceptycyzmem. Jego zdaniem Niemcy dogonimy nie wcześniej niż w roku 2045. 

Więcej o: