>>> Zobacz także: Kierowcy będą musieli ustępować pierwszeństwa pieszym znajdującym się przed przejściem. Eksperci oceniają czy dobry, czy zły pomysł.
Premier Mateusz Morawiecki swoim expose wygłoszonym w listopadzie poważnie potraktował kwestię bezpieczeństwa na drogach. Zapowiedział wiele zmian w prawie. W weekend wyjaśnił, jak w praktyce miałyby wyglądać zmiany w przepisach.
Wśród najważniejszych zmian pojawia się możliwość odebrania prawa jazdy za przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h poza terenem zabudowanym. Dziś policja ma prawo sięgnąć po taki środek jedynie w miastach.
Wiele przepisów, o których premier mówił w swoim expose, jak na razie nie znalazło się wśród omawianych przez szefa rządu propozycji. Nie wiadomo, czy zmienił zdanie, czy kolejne zmiany w prawie są odsunięte w czasie.
Jedną z obietnic premiera było udostępnienie buspasów nie tylko autobusom czy samochodom.
Wprowadzimy możliwość korzystania z buspasa, gdy w samochodzie znajdują się minimum cztery osoby. Buspas spełnia swoją funkcję, gdy rozładowuje ruch drogowy, a nie kiedy pozostaje pusty
- zapowiedział Mateusz Morawiecki.
Zmian, które mają - dosłownie - otrzeźwić kierowców miało być więcej. Jak ustaliła "Rzeczpospolita" wysokość mandatów miała zostać uzależniona od pensji. Ci, którzy zarabiają dużo, zapłacą za drogowe wykroczenia proporcjonalnie więcej. Surowiej miało też być karane ignorowanie czerwonego światła czy wyprzedzanie na przejściu dla pieszych.
Szef rządu chciał także, by w skrajnych przypadkach móc orzekać zabór samochodu. Karą mieliby być zagrożeni ci, którzy decydują się na jazdę pod wpływem alkoholu, narkotyków lub innych niedozwolonych środków.
Czytaj też: Ranking dobrobytu w Unii. Polska dopiero 21. Blisko Rumunii, do Niemiec przepaść, Czechy i Litwa wyżej
W nowych propozycjach przedstawionych przez premiera nie ma też słowa o powiązaniu wysokości mandatu z zarobkami sprawcy.
Możliwe, że zmian w prawie będzie więcej. Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk goszcząc w Polsat News zapowiedział, że "będzie radykalna podwyżka mandatów". Jak wyjaśnił kiedyś najwyższa kara w wysokości 500 zł była problemem. "Dziś ta kwota nie stanowi problemu jako potencjalna kara". Jej podniesienie ma być "jednym z rozwiązań, by na drogach było bezpiecznie".