Zgodnie z opublikowanym 16 stycznia cennikiem, Polacy zapłacą 3,5 zł za każdy kWh energii podczas ładowania na superszybkiej stacji Ionity, których w Polsce ma być 12, zlokalizowanych przy autostradach A1, A2, i A4. Nieznacznie, ale ładowanie Ionity wyjdzie taniej za granicą - w Niemczech w przeliczeniu wychodzi 3,3 zł za kWh, a w Wielkiej Brytanii 3,45 zł. Wśród naszych najbliższych sąsiadów więcej od Polaków zapłacą Węgrzy (3,53 za kWh) i Czesi (3,54 zł za kWh). Dla porównania, najdroższe obecnie ładowanie prądem stałym w Polsce oferują punkty Greenway, gdzie za ładowanie samochodu elektrycznego na stacji o mocy powyżej 150 kW zapłacimy 2,98 za każdą kWh.
Przy najnowszej stawce Ionity naładowanie do pełna np. Audi E-tron z baterią o pojemności 95 kWh kosztowałoby 332 zł, przy założeniu, że kierowca nie posiada subskrypcji na ładowanie, która obniża jego koszty. Zasięg Audi E-tron to ok. 300 km, co oznacza, że każde 100 km jazdy tym nowoczesnym elektrykiem - po ładowaniu na Ionity - kosztowałaby nas ok. 110 zł. Dla porównania, Audi Q5 z silnikiem benzynowym 252 KM przy mało ekonomicznym średnim zużyciu paliwa na poziomie 12 l/100 km kosztowałoby radykalnie mniej. Przy aktualnych cenach benzyny mowa o kwocie ok. 60 zł, czyli niemal połowie w porównaniu z jazdą E-tronem załadowanym w punkcie Ionity po zmianie cennika, który będzie obowiązywał od 31 stycznia.
Nadal nie ruszyły dotacje rządowe dla samochodów elektrycznych. Zostały przesunięte na pierwszy kwartał 2020 r., gdyż ustawa wciąż jest niedopracowana. Co więcej, chętni będą musieli wykazać się refleksem, bo jak wynika z analizy opublikowanej przez firmę Carsmile, wsparcie otrzymać będzie mogło niewiele ponad 8 tysięcy osób. Rozporządzenie ws. dopłat do aut elektrycznych weszło w życie 28 listopada 2019 r., a zgodnie z zapowiedziami rządu, sam nabór miał rozpocząć się jeszcze w minionym roku.