Nowe przepisy weszły w życie od 1 stycznia w ramach ustawy o ruchu drogowym. Wraz z początkiem roku do obowiązków kierowców należy rejestracja pojazdu 30 dni od dnia nabycia. Osoby, którego tego nie zrobią, mogą otrzymać karę w wysokości od 200 do 1000 zł. Jako że od wprowadzenie przepisów minął miesiąc, już wkrótce posypią się pierwsze sankcje dla spóźnialskich kierowców - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach kierowcy masowo ruszą do urzędów w celu rejestracji pojazdów. Fala rejestracji rozpoczęła się zresztą od 1 stycznia, o czym informowaliśmy już wcześniej. Wynika to z obawy o otrzymanie kary, a także mylnej interpretacji nowych przepisów. Sankcji obawiać się muszą jedynie te osoby, które sprowadziły auto do Polski z krajów UE po 1 stycznia, a jak wskazują urzędnicy, spora część zgłoszeń dotyczyła rejestracji pojazdu sprzed 3 czy 5 lat.
Problemy z nowelizacją mają również urzędnicy, którzy nie wiedzą, jakie kary przyznawać spóźnialskim kierowcom. W ustawie znalazła się informacja o grzywnach w przedziale od 200 do 1000 tys. zł. Jak czytamy w "DGP", "Ministerstwo Infrastruktury (MI) rozesłało do wszystkich organów rejestrujących pojazdy wytyczne i interpretacje prawne. Wynika z nich, że przy ustalaniu wysokości kary lokalni urzędnicy powinni wziąć pod uwagę zakres naruszenia, jego powtarzalność oraz korzyści finansowe z tego wynikające". Brak jednolitego cennika okazuje się jednak problematyczny.
Obowiązek rejestracji pojazdów istniał już wcześniej, lecz nie był egzekwowany. Celem nowelizacji jest poprawienie całego procesu. Wprowadzenie kar prawdopodobnie spowoduje, że stanie się on skuteczniejszy. Na razie jednak wprowadziły one spore zamieszanie. Eksperci wskazują, że powodem tego był brak kampanii informacyjnej ze strony rządu.