>>> Zobacz także: Rząd obiecuje Polakom, że odda im pieniądze za wyższe ceny prądu. Ale Polacy i tak zapłacą więcej. Wyjaśniają to goście programu "Studio Biznes"
Po państwowych spółkach energetycznych ceny prądu zaczynają podnosić też firmy prywatne. Innogy Polska, jedna z nich, rozpoczęła proces informowania klientów o podwyżkach, które zaczną obowiązywać od 1 lutego.
Dla średniego gospodarstwa, zużywającego na swoje potrzeby 1,5 MWh prądu rocznie, wzrost kwoty na rachunku wyniesie około 9,50 zł miesięcznie brutto
- poinformowała cytowana przez "Rzeczpospolitą" Aleksandra Smyczyńska, rzeczniczka Innogy Polska.
Innogy to firma prywatna, która nie musi uzgadniać swoich taryf w Urzędzie Regulacji Energetyki. Swoje podwyżki w URE zatwierdzić musieli inni giganci rynku energetycznego - PGE, Enea, Energa czy Tauron. Średni wzrost cen dla odbiorców wynosi w ich wypadku niespełna 12 proc.
Przeciętny Kowalski za prąd zapłaci więcej, rząd obiecuje jednak, że wyższe wydatki zrekompensuje. Jacek Sasin, minister odpowiedzialny za państwowe spółki, zapewnił, jak już informowaliśmy, że projekt ustawy dotyczący rekompensat jest już gotowy.
Wypłata ruszy jednak dopiero w przyszłym roku. O środki trzeba będzie jednak wystąpić, poza tym nie otrzymają ich wszyscy. Przepisy mają zawierać próg dochodowy wynoszący 7 tysięcy zł brutto. To kwota ok. 5,1 tys. zł. na rękę.
Według wyliczeń Jacka Sasina maksymalny koszt rekompensat dla budżetu wyniesie ok. 3 mld zł. Jeśli nie wszyscy uprawnieni o zwrot środków wystąpią, wydatki będą mniejsze.
Energię elektryczną w Polsce sprzedają głównie czterej gracze kontrolowani przez państwo. Dostarczają prąd do 13 spośród 15 milionów gospodarstw domowych. Ponad 75 proc. odbiorców (9,7 mln) korzysta z cen taryfowych zatwierdzonych przez państwowy organ.
Pozostałe dwa miliony gospodarstw domowych to klienci innych spółek - np. Innogy Polska, Tauron Sprzedaż GZE. W sumie prąd w Polsce sprzedaje około dwudziestu firm.