>>> Zobacz także: Producenci nie przekreślili jeszcze klasycznych kombi klasy średniej. Sprawdzamy, co oferuje jedno z nich
Międzynarodowy Fundusz Walutowy podał, że w 2019 r. dochód na mieszkańca uwzględniający realną moc nabywczą walut narodowych wyniósł w przypadku Polski równowartość 33,89 tys. dolarów. Tym samym pod względem bogactwa nasz kraj przegonił Portugalię, gdzie współczynnik wyniósł 33,66 tys. dol. - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Przyczyn takiego rozwoju sytuacji jest kilka. Warto wspomnieć, że polska gospodarka od lat rozwija się szybkim tempie. Tymczasem Portugalia w latach 2010 do 2014 praktycznie ratowała się przed bankructwem. Podobnie jak Grecja o pożyczkę musiała prosić Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Wzrost PKB w Portugalii na początku minionej dekady nie dobił nawet do jednego procenta. Dziś tamtejsza gospodarka rozwija się już dużo szybciej - według prognoz MFW wzrost PKB ma osiągnąć w tym roku poziom 1,6 proc. Rozpędzona polska gospodarka ma jednak osiągnąć tempo niemal dwukrotnie większe, bo wynoszące 3,1 proc.
Pod względem bogactwa Portugalię w 2019 r. przegoniły także Węgry (zostawiając z tyłu również Polskę), a o włoski poziom bogactwa (40,4 tys. dol.), walczą Czechy (38,8 tys. dol.). Włoska gospodarka jest dziś ósmą pod względem wielkości na świecie, ale w ciągu dekady w rankingu spadła jednak o dwie pozycje.
W trzecim kwartale 2019 roku PKB kraju odnotowało spadek o 0,3 proc. (w porównaniu z poprzednim kwartałem). W 2018 roku kraj odnotował nawet techniczną recesję - dwa kwartały z rzędu PKB spadło bowiem o 0,1 proc. Problemy włoskiej gospodarki trwają niemal równie długo co portugalskiej.
Czytaj też: Siła nabywcza w Europie. Polak bogatszy od Rumuna, 3,5 razy biedniejszy od Niemca
Narzędzi, które mierzą zasobność poszczególnych krajów jest więcej. Eurostat kilka tygodni opublikował statystykę uwzględniającą siłę nabywczą wyrażoną w uniwersalnej, wirtualnej jednostce PPS (z ang. "per person", czyli "na osobę").
W Polsce współczynnik wynosi 16,25 tys. i jest niższy od portugalskiego (18,51 tys.) czy hiszpańskiego (20,08 tys.). Od bogatych krajów Zachodu - Niemiec, Austrii czy Holandii - dzieli nas przepaść. Tam siła nabywcza wyrażana w PPS wynosi odpowiednio 29,25 tys., 27,37 tys. i 25,65 tys. Wyższy współczynnik osiągają też nasi sąsiedzi - Czechy 18,85 tys., Słowacja 17,69 tys., Litwa 18,39 tys.
Pod względem płacy minimalnej Polska również - wraz z wieloma krajami regionu wschodniego - odbiega od europejskich standardów. Najmniejsze dopuszczalne prawem wynagrodzenie wynosi w Polsce równowartość 611 euro. To więcej niż w Czechach czy na Słowacji (575 i 580 euro), ale dużo mniej niż w Portugalii (741 euro), Hiszpanii (1050 euro) o Niemczech (1584 euro) czy Francji (1539 euro) nie wspominając.
Polska gospodarka, chociaż wyraźnie słabsza niż w latach 2017-2018, kiedy to PKB rosło w tempie ok. 5 proc. - wciąż ma szansę skracać dystans do najsłabszych gospodarek Zachodu. Poziom od dekady pogrążonej w stagnacji Portugalii osiągnęliśmy po trzydziestu latach rynkowych transformacji. Miejmy nadzieję, że poziom Hiszpanii czy Włoch uda się nam osiągnąć szybciej niż w kolejne 20-30 lat.