Ryanair informuje, że od 1 lipca przywróci 40 proc. połączeń lotniczych - donosi agencja Reutera.
- Po czterech miesiącach nadszedł czas, by Europa znów zaczęła latać, byśmy znów mogli łączyć się z przyjaciółmi i rodziną, wrócić do pracy, ponownie uruchomić europejski przemysł turystyczny, który zapewnia tak wiele milionów miejsc pracy - stwierdził Eddie Wilson, dyrektor wykonawczy irlandzkiej firmy. Przyznał, że liczy, iż liczba lotów będzie wynosić 1000 dziennie.
Linie wyjaśniają, że na pokładzie będzie obowiązywał nakaz noszenia maseczek. Przed wejściem odbywać się będzie natomiast pomiar temperatury. Podobne środki ostrożności mają być wprowadzone na lotniskach.
Firma zapewnia też, że będzie wspierać zasady dystansowania społecznego - karty pokładowe będą funkcjonować w formie elektronicznej, płatności na pokładzie mają odbywać się wyłącznie bezgotówkowo, a posiłki podawane w samolocie będą wyłącznie paczkowane. Ryanair zmieni też zasady dotyczące korzystania z toalet - wciąż będzie to możliwe, jednak pasażerowie będą proszeni, by nie ustawiać się w kolejki.
Według obecnie obowiązujących przepisów loty pasażerskie z Polski wciąż startować nie mogą. I nie wiadomo, czy w nadchodzące wakacje tradycyjny ruch lotniczy zostanie przywrócony.
Czytaj też: Szef Ryanaira o nakazie dystansu społecznego. "To idiotyczne, albo rząd zapłaci, albo nie latamy"
Możliwe że Polacy uzyskają możliwość podróżowania do zaledwie kilku krajów. Andrzej Gut-Mostowy,wiceminister rozwoju, wyjaśnił, że liczba potencjalnych destynacji, jeśli chodzi o wycieczki zagraniczne, może być w tym roku ograniczona.
- Szukamy rozwiązań i obecnie rozważamy umożliwienie wyjazdów do państw Grupy Wyszehradzkiej, czyli Czech, Słowacji i Węgier - stwierdził.
Przywrócenie części połączeń lotniczych branży turystycznej i lotniczej z pewnością pomoże, strat nie da się jednak uniknąć. Według stowarzyszenia IATA, zrzeszającego linie lotnicze, spadek wpływów w roku 2020 może wynieść, w porównaniu z rokiem 2019, kilkuset miliardów dolarów.
Ryanair tąpnięcie przychodów odczuwa. Firma, na skutek przestoju spowodowanego epidemią koronawirusa, planuje zwolnić trzy tysiące osób, czyli ok. 15 proc. załogi.
Redukcja zatrudnienia ma dotyczyć przede wszystkim pilotów i personelu pokładowego. Pozostali pracownicy będą musieli liczyć się z cięciem pensji.