Jacek Sasin podczas niedawnej debaty dotyczącej wotum nieufności wyrażonego przez opozycję postanowił bronić się przez atak. Opozycja zarzuca ministrowi aktywów państwowych niegospodarność w przygotowaniach do "nieudanych" wyborów prezydenckich 10 maja, które się nie odbyły.
Szef resortu nadzorującego państwowe spółki starał się udowodnić, że poprzednia koalicja rządowa doprowadziła do większych szkód.
- Dużo było tutaj mowy o spadkach notowań państwowych spółek w ostatnim okresie. Państwo zdajecie się nie zauważać, że znajdujemy się w okresie kryzysu, który dotyka nie tylko Polskę, ale i cały świat. Chciałem pokazać wykres, który obrazuje notowania spółek obecnie i podczas rządów Donalda Tuska. Widać, że po waszych rządach, po kryzysie notowania spółek nigdy nie wróciły już do wcześniejszego poziomu.
Powiedziawszy to, Sasin pokazał wykres, który wedle niego prezentuje ceny państwowych spółek od roku 2007. Widać w nim, że ponad dekadę temu wartość akcji państwowych firm spadła.
- Jeśli chodzi o tamten okres, to realny spadek wartości Spółek Skarbu Państwa w latach 2007-2009, wynosi 62 proc. Dzisiaj, w czasach kryzysu związanego z koronawirusem - 23 proc. Jeśli chodzi o realne sumy, które wtedy straciliście na majątku państwowym, to same tylko udziały spółek Skarbu Państwa staniały wówczas o ponad 39 mld zł. A dodatkowo, w czasie swoich rządów, wyprzedaliście majątek narodowy o wartości 52 mld zł. Tak zarządzaliście spółkami - grzmiał minister.
O komentarz do wystąpienia Jacka Sasina zwróciliśmy się do Piotra Kuczyńskiego, ekonomisty, analityka rynków finansowych.
- Jeśli chodzi o ceny akcji (nie tylko tych, w których duże udziały ma skarb państwa) to minister Jacek Sasin porównywał jabłka z pomarańczami. W latach 2007-2009 w świat uderzył kryzys sektora finansowego, przez co WIG20 [główny indeks warszawskiej giełdy - red.] zanurkował z poziomu 3.900 pkt. w okolice 1.500 pkt. Nie było w tym żadnej winy koalicji PO-PSL. Potem wzrósł do 3000 pkt., a do 2015 roku indeks spadł do prawie 2.600 pkt - wyjaśnił.
Kuczyński zauważył, że podczas obecnego kryzysu indeks spadł poniżej 1.300 pkt., czyli o 50 proc. Jego zdaniem problem tkwi w tym, że spadł z bardzo niskiego poziomu - w tym samym czasie indeksy na całym świecie biły rekordy. Na przykład niemiecki XETRA DAX (wskaźnik rynku niemieckiego) zyskał przed obecnym kryzysem 80 proc. od szczytu z 2007 roku.
Ekspert wyjaśnił też, jakie jego zdaniem mogą być przyczyny niskiego, w porównaniu do innych gospodarek, wzrostu indeksu.
- Gdyby WIG20 zyskiwał podobnie, to powinien podczas obecnego kryzysu spadać z poziomu 7.000, a nie 2600 pkt. Ale jak miał rosnąć, skoro WIG20 składa się w większości z banków obciążonych podatkiem bankowym i spółek energetycznych obciążonych koniecznością utrzymywania kopalń?
Jacek Sasin odniósł się też do cen na stacjach benzynowych. Wymienił ceny benzyny, które Polacy musieli płacić na stacjach Orlenu.
- W maju 2014 roku cena paliwa średnio wynosiła 5,36 zł. Maj 2020 - ceny benzyny na stacjach Orlenu to 4 zł, a na niektórych nawet mniej - wyliczał Sasin, próbując przekonać posłów, że dziś paliwo jest tańsze dzięki polityce rządu.
Piotr Kuczyński z takim postawieniem sprawy się nie zgadza. - W 2009 roku cena benzyny Pb95 oscylowała wokół 4,50 zł za litr. Obecnie jest o około 10 proc.niższa. Wtedy jednak cena ropy wynosiła blisko 120 dol. za baryłkę, a obecnie wynosi około 30 dol. Czy to porównanie nie mówi samo za siebie? - spytał retorycznie ekspert.