Zgodnie z oficjalnymi danymi GUSbezrobocie w Polsce w kwietniu wzrosło tylko nieznacznie - zwiększyło się o 0,4 proc. w porównaniu z marcem. Zdaniem ekspertów oficjalna skala bezrobocia jest jednak wyższa niż 5,8 proc. Skąd te rozbieżności?
Prof. Joanna Tyrowicz z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego i ośrodka badawczego GRAPE, wylicza, że w czasie pandemii pracę straciło ok. 660 tys. osób. Taki wniosek wypływać ma z badań "Diagnoza+" przeprowadzonych przez Uniwersytet Warszawski, GRAPE oraz Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
Oznaczałoby to, że faktycznie stopa bezrobocia wyniosła w kwietniu 10,3 proc., a liczba bezrobotnych wyniosła 1,5 mln - wylicza Money.pl.
Zdaniem ekspertki przyczyna rozbieżności w statystykach GUS i tego, co wynika z badań, jest dość prosta. Osoby, które utraciły pracę, nie mogły zarejestrować się w urzędzie, ponieważ te przez długie tygodnie nie prowadziły obsługi interesantów.
Wiele wskazuje na to, że najniższe w historii poziomy bezrobocia to już przeszłość. Przypomnijmy - historyczny rekord w tym zakresie padł w lipcu 2019 roku. Wtedy bez pracy pozostawało 5,2 proc. osób, co było odczytem najniższym od 28 lat.
Czytaj też: Ostatnie takie dane o bezrobociu. "Obraz z rynku pracy, jakiego pewnie już nie ma"
Eksperci podkreślali, że dalszy spadek bezrobocia jest raczej niemożliwy. Po wybuchu pandemii koronawiurusa przewidywania diametralnie się zmieniły - analitycy twierdzą, że możliwe jest bezrobocie dochodzące nawet do 20 proc.
Zdaniem rządu bezrobocie nie będzie jednak aż tak wysokie. W uzasadnieniu do ustawy, które wprowadzić ma tzw. dodatek solidarnościowy - 1200 zł - czytamy bowiem, że, zdaniem rządu, stopa bezrobocia wyniesie w Polsce w tym roku zaledwie 7,3 proc. A i w przyszłym ma być niedużo większa, bo 7,6 proc.