Premier Mateusz Morawiecki podczas wtorkowej konferencji prasowej zapewnił, że bezrobocie w Polsce nie będzie problemem tak wielkim, jak w innych krajach Europy. Zdaniem premiera pomimo epidemii koronawirusa wskaźnik bezrobocia pozostaje na dobrym poziomie.
Premier wyjaśnił też, jakie są, jego zdaniem, powody niskiego przyrostu tego wskaźnika. - To, że w Polsce bezrobocie wzrosło najmniej w porównaniu do takich potęg gospodarczych jak Francja czy Niemcy, zawdzięczamy również naszym planom inwestycyjnym - stwierdził.
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg poinformowała na początku czerwca, że bezrobocie w maju wzrosło do 6 proc. (na koniec lutego było to 5,5 proc.). Bez pracy pozostaje więc nieco ponad milion osób.
Czytaj też: GUS: W I kwartale zlikwidowano 120 tys. miejsc pracy. Prawie 25 proc. z nich przez koronawirusa
Bezrobocie nie jest jedyną miarą, która pozwala realnie oceniać kondycję rynku. Eksperci posługują się też wskaźnikiem wolnych miejsc pracy publikowanym przez Eurostat. A ten, w przypadku Polski, wyniósł w I kwartale 2020 roku 0,6. Znacznie poniżej unijnej średniej, która wynosi 1,9. Niewiele lepszy wynik (0,7) uzyskał Włochy, Irlandia i Bułgaria.
Wskaźnik JVR Eurostat
Co to oznacza? Jeszcze przed wybuchem epidemii koronawirusa pracodawcy nie szukali nowych pracowników.
Współczynnik wolnych miejsc pracy (z ang. Job Vacancy Rate) oblicza się na podstawie specjalnego wzoru, w którym łączną liczbę miejsc pracy dzieli się przez liczbę stanowisk wolnych i zajętych.
Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda występowali na kilku konferencjach prasowych, podczas których przekonywali, że inwestycje, takie jak na przykład Centralny Port Komunikacyjny czy przekop Mierzei Wiślanej mają zapewnić miejsca pracy.
Szef rządu stwierdził też, że poprzednia koalicja rządowa wobec bezrobocia była bezradna. - PO nie potrafiła znaleźć odpowiedzi na bezrobocie, które rosło od 2008 do 2014 roku. Rosła dziura budżetowa, pogarszał się stan finansów publicznych - stwierdził Morawiecki.
Warto również dodać, że w kolejnych miesiącach oficjalne bezrobocie w Polsce może jeszcze wzrosnąć (choćby dlatego, że część osób nie mogła zarejestrować się w urzędzie, ponieważ te przez długie tygodnie nie prowadziły obsługi interesantów). Prof. Joanna Tyrowicz z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego i ośrodka badawczego GRAPE, wylicza, że w czasie pandemii pracę straciło ok. 660 tys. osób. Taki wniosek wypływać ma z badań "Diagnoza+" przeprowadzonych przez Uniwersytet Warszawski, GRAPE oraz Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
Oznaczałoby to, że faktycznie stopa bezrobocia wynosi w Polsce 10,3 proc., a liczba bezrobotnych wyniosła 1,5 mln - o ok. pół miliona więcej, niż oficjalne statystyki.
OECD, Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, opublikowała raport, w którym analizuje możliwe scenariusze dotyczące wpływu epidemii koronawirusa na gospodarkę.
W łagodniejszym scenariuszu, zakładającym, że drugiej fali koronawirusa nie będzie, PKB Polski może spaść o 7,4 proc. Jeśli jednak druga fala zachorowań nadejdzie, polska gospodarka może się skurczyć o 9,5 proc.
Zdaniem rządu bezrobocie nie będzie jednak aż tak wysokie. W uzasadnieniu do ustawy, które wprowadzić ma tzw. dodatek solidarnościowy - 1200 zł - czytamy bowiem, że stopa bezrobocia wyniesie w Polsce w tym roku zaledwie 7,3 proc. A i w przyszłym ma być niedużo większa, bo 7,6 proc.