Służba Ochrony Państwa w połowie ubiegłego roku rozpisała przetarg na rządowe limuzyny i samochody. Do końca 2019 roku SOP miał otrzymać 25 nowych pojazdów. Okazuje się, że mimo tak dużego rzekomego zapotrzebowania, nie wszystkie z nich są używane.
O sprawie donosi portal tvn24.pl. Opancerzony Range Rover trafił do SOP w grudniu 2019 roku i miał kosztować 2,7 mln złotych. Samochód jednak stoi nieużywany, zamiast niego oficjele jeżdżą starszymi modelami. Po co więc kupiono nowy pojazd?
Te samochody mają już trochę lat, a Toyota za bardzo się rzuca w oczy, bo jest biała. Poza tym w SOP rządzą teraz ludzie z grupy ochronnej premiera Morawieckiego. Chcieli mieć nową zabawkę, więc trzeba ją było kupić
- twierdzi informator portalu.
Informacje o pojeździe są nieoficjalne, ponieważ rzecznik SOP odmawia komentarza na temat marki, ceny oraz wyposażenia samochodu, argumentując to względami bezpieczeństwa osób ochraniających. Podczas gdy ta ostatnia informacja jest zawsze trzymana w tajemnicy, tak cena i marka samochodów zawsze były podawane do wiadomości, twierdzi z kolei były szef BOR, gen. Grzegorz Mozgawa, z którym rozmawiał tvn24.pl.
W marcu głośno było o planach zakupu przez rząd 210 i limuzyn i wynajmie 70 samochodów. To duży wydatek, zbędny w czasie kryzysu spowodowanego koronawirusem, który wstrzymała dopiero interwencja premiera. Działo się na początku pandemii, więc plany musiały być poczynione już wcześniej.