Jak podaje Agencja Reutera, prezes Gilead Sciences Daniel O'Day oznajmił, że cena leku to 390 dolarów za fiolkę. Cała kuracja opiera się na pięciodniowym leczeniu z użyciem sześciu fiolek leku, a zatem jej łączny koszt wyniesie 2340 dolarów (dla jednego pacjenta). Według O'Day'a taka kwota pozwoli na powszechny dostęp do leku w większości krajów rozwiniętych.
"W normalnych okolicznościach wycenilibyśmy lek zgodnie z jego wartością. Pierwsze wyniki badania NIAID u hospitalizowanych pacjentów z COVID-19 wykazały, że remdesivir skrócił czas powrotu do zdrowia średnio o cztery dni. Biorąc za przykład Stany Zjednoczone, wcześniejsze wypisanie ze szpitala jednego pacjenta przyniosłoby oszczędności dla szpitala w wysokości około 12 tysięcy dolarów" - tłumaczył w liście otwartym Daniel O'Day.
Co ciekawe, w przypadku pacjentów z ubezpieczeniem komercyjnym w Stanach Zjednoczonych koszt leku wzrośnie o 33 proc. do 520 dolarów za fiolkę. Kraje europejskie będą musiały poczekać na dostęp do leku, gdyż cały dostępny obecnie zapas trafi najpierw do USA.
Remdesivir został opracowany przez amerykańską firmę Gilead Sciences jako lek przeciwwirusowy. Pierwotnie powstał jako środek przeciw wirusowi Ebola, ale stosowany w tym celu nie wykazywał oszałamiającej skuteczności. Z badań międzynarodowych przeprowadzonych w Europie i USA wynika, że o 31 procent - z 15 do 11 dni - skraca on powrót do zdrowia chorych z COVID-19, a także nieznacznie zmniejsza ryzyko śmierci w jej następstwie.
>>> Czytaj też: Remdesivir w Polsce. Jak działa ten lek? Co wiemy o skutkach ubocznych?
Już pod koniec lutego WHO informowało, że lek może okazać się skuteczny w walce z koronawirusem. W kwietniu pozytywne wyniki jego testów sprawiły, że w górę poszły akcje producenta na Wall Street, natomiast w maju lek został zatwierdzony do stosowania przez Europejską Agencję Leków.