Resort finansów ogłosił swoje plany na lipiec w osobnym komunikacie. Znalazła się tam też zapowiedź dotycząca podatków, a dokładnie CIT. Ministerstwo w tym miesiącu ma przekazać projekt ustawy dotyczący tzw. estońskiego CIT-u do konsultacji społecznych.
Tak zwany estoński CIT ma zacząć obowiązywać w Polsce od przyszłego roku. Na razie ustawa jest na początku procedowania - nie trafiła jeszcze do Sejmu, Ministerstwo Finansów chce dopiero zebrać opinie na jej temat. "To prawdziwa rewolucja w podatkach, ale rewolucja proprzedsiębiorcza i proinwestycyjna" - mówi już teraz wiceminister finansów Jan Sarnowski, cytowany w komunikacie resortu.
Czym jest tak zwany estoński CIT? Chodzi w nim przede wszystkim o termin płatności podatku. Nie likwiduje on obowiązku zapłaty, tylko przesuwa ją w czasie. Najogólniej, tak długo, jak firma inwestuje pieniądze w swój rozwój, tak długo nie musi płacić podatku od dochodów. Czyli w teorii dopóki zysk zostaje w firmie, dopóty nie musi się ona dzielić nim ze państwem.
Istotne zapewne będą szczegóły, czyli warunki, jakie będą musiały spełnić przedsiębiorstwa, by móc z tej opcji skorzystać. Nieco więcej na ten temat w czerwcu ujawnił premier Mateusz Morawiecki. Wiemy więc, że ma on dotyczyć małych i średnich spółek kapitałowych (z ograniczoną odpowiedzialnością i akcyjnych), o przychodach do 50 mln zł, w których wspólnikami są osoby fizyczne i które zatrudniają przynajmniej trzech pracowników, a działalność operacyjna musi stanowić większość dochodów. Firmy będą mogły skorzystać z opcji estońskiego CIT-u maksymalnie cztery lata, choć rząd mówi też o możliwości przedłużenia.
Rząd szacuje, że z opcji estońskiego CIT-u (będzie ona dobrowolna, to przedsiębiorcy mają decydować o tym, czy pozostawią, czy też zmienią zasady opodatkowania) może skorzystać do 200 tysięcy spółek. W pierwszej fazie projekt ma kosztować budżet państwa około 5 mld zł. Jak pisze Ministerstwo Finansów w komunikacie, estoński CIT to "nowoczesny sposób opodatkowania", który "zapewni maksymalną promocję inwestycji i minimum formalności. Wzmocni innowacyjność rodzimego biznesu, a w konsekwencji polskiej gospodarki. Przyczyni się do szybszego rozwoju firm. Zwiększy ich płynność finansową i produktywność".
Według resortu, to rozwiązanie da firmom korzyści takie jak: większa odporność na dekoniunkturę, większe zdolności inwestycyjne, wzrost produktywności i innowacyjności i oszczędność czasu przy rozliczeniach podatkowych. Gospodarka ma z kolei skorzystać w formie większej odporności na kryzys, likwidacji barier rozwojowych dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw, większej produktywności firm i wzrostu ich konkurencyjności, wzrostu liczby miejsc pracy i atrakcyjności inwestycyjnej Polski.