Giełdy akcji nad przepaścią? Najgorsze może przyjść po wyborach prezydenckich w USA

Wielu analityków i inwestorów obawia się sporu o wynik wyborczy w USA po listopadowych wyborach prezydenckich. Może to doprowadzić do głębokiego załamania na rynkach.

- To był chaos - tak o pierwszej debacie telewizyjnej przed wyborami prezydenckimi powiedziała Kristina Hooper, szefowa doradców inwestycyjnych w firmie Invesco. I nie była w tym odczuciu odosobniona. Wielu Amerykanów tak samo odebrało "polemikę" Trumpa z Bidenem. Jednak dla analityków rynkowych, inwestorów i ich doradców ten chaos oznacza również ogromne ryzyko. 

Czytaj więcej: Debata Trump - Biden. Takiego pytania nie było od 20 lat. "Czy przyjmuje pan naukę o zmianach klimatu?"

- Myślę teraz - po debacie - że wzrosło prawdopodobieństwo kontestowania wyniku wyborczego - dodała Kristina Hooper.

Gdyby te obawy się ziściły, dla Wall Street i szerzej wszystkich giełd świata, byłby to dramat - najpierw gwałtowny spadek cen, potem bessa. Do tego niewykluczone, że długotrwała. Spór o wynik wyborczy może trwać nawet tygodnie. 

Strach inwestorów przed kontestowaniem wyniku wyborczego w amerykańskich wyborach prezydenckich bazuje na wypowiedziach Donalda Trumpa sugerujących, że nie chce pokojowo i przyjaźnie opuścić Białego Domu w wypadku przegranej.

Urzędujący prezydent nie tylko nie chce mocno zadeklarować akceptacji wyniku wyborczego, ale już prowadzi działania, która ułatwią jego kontestowanie. Powtarza np. fake newsy o tym, że w trakcie odbywającego się już w niektórych stanach głosowania korespondencyjnego dochodzi do dużych nadużyć. - Rozsyłane są miliony kart do głosowania w całym kraju. To zmierza do fałszerstwa, jakiego jeszcze nigdy nie widzieliście - mówił ostatnio Trump

Czytaj więcej: Donald Trump przewieziony do szpitala. Podano mu eksperymentalny lek na COVID-19

Zobacz wideo Czy Trump może nie uznać wyniku wyborów?

A może wcale nie będzie dramatu

Jednak nie wszyscy inwestorzy i analitycy boją się tąpnięcia na amerykańskiej giełdzie spowodowanego kontestowaniem wyniku wyborczego. Część uważa np., że w cenach akcji to ryzyko jest już zawarte. Tezę potwierdza np. zachowanie rynku zaraz po debacie. Najpierw - jeszcze w nocy, w trakcie handlu pozasesyjnego - ceny akcji lekko spadły. Ale rano, kiedy Wall Street rozpoczęła normalny dzień pracy, pojawiły się wyraźne wzrosty. Inwestorzy nie przejęli się wrzaskami Trumpa na debacie, tylko bardziej nadziejami na uruchomienie kolejnego pakietu stymulacyjnego.

Być może też sam spór o wynik wyborczy - nawet jeżeli się pojawi - nie będzie trwał długo. Między innymi dlatego, że kluczowe stany w pojedynku prezydenckim, jak Arizona i Północna Karolina, zakończą liczenie głosów korespondencyjnych jeszcze przed głosowaniem w lokalach wyborczych. 

Czytaj więcej: Debata Trump - Biden. Takiego pytania nie było od 20 lat. "Czy przyjmuje pan naukę o zmianach klimatu?"

Więcej o: