Ministerstwo Zdrowia raz na jakiś czas lubi podzielić się na swoim profilu na Twitterze statystyką liczby zgonów spowodowanych koronawirusem (w przeliczeniu na milion mieszkańców) w wybranych krajach Europy.
Taką właśnie grafikę resort także opublikował i we wtorek - kilka godzin po tym, jak poinformował o smutnym rekordzie tej epidemii, czyli aż 58 osobach zakażonych koronawirusem, które zmarły w czasie ostatniej doby. Poprzedni najwyższy dobowy wynik - 40 śmierci - odnotowano w Polsce blisko pół roku temu (24 kwietnia). Łącznie śmiertelnych ofiar epidemii mamy obecnie 2717.
Grafika opublikowana przez Ministerstwo Zdrowia pokazuje, że Polska jest stosunkowo delikatnie dotknięta przez epidemię COVID-19 w porównaniu z innymi krajami Europy. U nas bowiem z powodu COVID-19 (lub z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami) zmarło ok. 70 osób na milion mieszkańców. Dla porównania, w Belgii zmarło 867 osób na milion mieszkańców, w Hiszpanii 689, w Wielkiej Brytanii, Włoszech czy Szwecji ok. 580-620.
Ba, można by wręcz powiedzieć, że Polska w tym ponurym rankingu wręcz spada, bo jeszcze tydzień temu spośród 15 porównywanych przez Ministerstwo Zdrowia krajów byliśmy na 12. miejscu, a teraz wyprzedziły nas już Czechy - bardzo boleśnie doświadczane przez epidemię w ostatnim czasie.
Tydzień temu minister zdrowia Adam Niedzielski kilku- i kilkunastokrotnie niższy odsetek zmarłych z powodu COVID-19 w Polsce niż w innych krajach Europy nazwał wręcz "najważniejszym wskaźnikiem skutecznej polityki antycovidowej".
Żeby nie było wątpliwości - liczby publikowane przez Ministerstwo Zdrowia są jak najbardziej poprawne. Problem tylko w tym, że są jedynie częścią prawdy.
Warto bowiem zwrócić uwagę nie tylko na śmiertelność w całym okresie epidemii (już ponad pół roku), ale także w krótszym horyzoncie czasowym. Parafrazując ministra Niedzielskiego można powiedzieć wszak, że o skuteczności polityki antycovidowej decydują raczej aktualne statystyki, a nie te sprzed kilku miesięcy.
Polska rzeczywiście została w pierwszej, wiosennej fali epidemii dotknięta zdecydowanie lżej niż np. Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania, Belgia itd. Nie mam problemów z przyznaniem, że - co podkreślają także eksperci - spora w tym rola szybkich i zdecydowanych działań rządu (choć oczywiście nie można zapominać także np. o bardzo dobrej dyscyplinie Polaków w zarządzonej izolacji, wzorowym elastycznym podejściu wielu pracodawców i pracowników itd.).
Tyle, że to, co było wiosną i latem, to już przeszłość, która może nieco zasłaniać aktualny obraz sytuacji. A jest on taki, że Polska w ostatnich tygodniach nie jest już europejskim prymusem. jeśli chodzi o niską śmiertelność (choć nie siedzi też w oślej ławce).
Porównaliśmy liczbę śmierci osób zakażonych koronawirusem - w przeliczeniu na milion mieszkańców - w tych samych 15 krajach Europy co Ministerstwo Zdrowia (dane za Europejskim Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób). Jednak pod uwagę wzięliśmy nie cały okres pandemii, ale wyłącznie ostatnich 36 dni - od początku września do poniedziałku 5 października włącznie.
Co się okazało? Spośród analizowanych 15 krajów, Polska miała siódmy wynik co do wysokości. W badanym okresie na milion mieszkańców z powodu COVID-19 zmarło ok. 16,5. To znacznie mniej niż m.in. w Rumunii, Hiszpanii, Czechach czy Chorwacji, ale i dużo więcej niż np. we Włoszech, w Szwecji czy w Niemczech.
Biorąc pod uwagę obecny przebieg pandemii w Europie, to jest raczej lepszy wskaźnik tego, jak skuteczna jest nasza dzisiejsza polityka antycovidowa, jak aktualnie radzi sobie Polska na tle Europy. A wygląda na to, że radzi sobie raczej przeciętnie. Przez wiele miesięcy Polska była niejako "zieloną wyspą" na tle Europy i świata pod względem liczby osób zmarłych w trakcie epidemii. Teraz niestety już tak dobrze nie jest.
Także z danych za ostatni tydzień wynika, że jesteśmy w połowie stawki z analizowanych 15 krajów Europy. Na co jednak warto także zwrócić uwagę to to, że w ostatnich dniach po raz pierwszy od końca kwietnia wskaźnik śmiertelności COVID-19 (liczony średnią siedmiodniową liczbą śmierci w przeliczeniu na milion mieszkańców) dla Polski był wyższy niż dla całego świata.