Pandemia koronawirusa i kryzys gospodarczy na kilka miesięcy przykryły brexit. Tymczasem formalne wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej nie zakończyło trwającej od 2016 roku sagi.
Mamy kolejną jej odsłonę i powtórkę znanego już dobrze scenariusza: negocjacje przedłużające się do ostatniej chwili i ryzyko, że nie zostaną zakończone na czas. Jeśli tak się stanie, Wielka Brytania i tak ostatecznie opuści Unię - tyle że bez umowy handlowej. To oznaczałoby chaos, powrót ceł i ogromne koszty.
"Właśnie rozmawiałem z Borisem Johnsonem. UE preferuje porozumienie, ale nie za wszelką cenę. Czas na Wielką Brytanię, by wyłożyła karty na stół" - napisał w środę po południu Charles Michel, szef Rady Europejskiej.
Także Boris Johnson zaznaczał niedawno, że Brytyjczycy "byliby w stanie żyć" z zasadami Światowej Organizacji Handlu.
Wśród kwestii spornych na jednym z głównych miejsc znalazły się ryby - chodzi o prawo do połowów na brytyjskich wodach. - To jest tylko 0,07 proc. gospodarki brytyjskiej. Rybołówstwo dla Wielkiej Brytanii przynosi takie same przychody jak jeden sklep Harrod's w Londynie - mówi Michael Dembiński z Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej. Dlaczego więc jest to tak istotna sprawa? Więcej na temat brexitu i tego, co może to wszystko oznaczać dla Polaków, w najnowszym odcinku programu "Oko na świat".
W czasie kryzysu klimatycznego kwestie środowiska to dla decydentów niejednokrotnie wyzwanie większe niż "zwykłe" polityczne spory. Globalna temperatura rośnie, a lód na dalekiej północy topnieje. Miniony sezon topnienia lodu morskiego w Arktyce był drugim najgorszym w historii pomiarów. A topnieje nie tylko morski lód. O dramatycznej sytuacji lodowców na Spitsbergenie opowie polski glacjolog, który badał je na miejscu.