Minister finansów, Tadeusz Kościński był gościem programu "Rządowa ława". W rozmowie z dziennikarzem serwisu wnp.pl opowiadał m.in. o planowanym budżecie na przyszły rok, jak również o roli agencji ratingowych w budowaniu wiarygodności kredytowej naszego kraju.
Bardzo liczę się z agencjami ratingowymi. Ten, który ma pieniądze, decyduje
Szef resortu finansów został też zapytany o kwestie podatków i nowych opłat, które mają wejść w życie już w styczniu 2021 roku. Tadeusz Kościński zaznaczył, że podnoszenie podatków nie jest sposobem na poradzenie sobie z rosnącym zadłużeniem kraju.
Prawda jest taka, że nie ma żadnych nowych podatków i nie pracujemy nad takowymi. Od roku czuję się jak święty Mikołaj, bo praktycznie tylko obniżam podatki. Opłaty to nie podatki i one nie należą do moich kompetencji. To nie jest polityka fiskalna
- podkreślił minister.
Oczywiście warto docenić zdolności retoryczne ministra finansów. Można mu również przyznać rację, że - pod względem czysto formalnym - opłaty rzeczywiście podatkami nie są. Marne to jednak pocieszenie dla tych, których te opłaty dotkną. A lista nowych obciążeń jest imponująca. Można tu wymienić np. opłatę cukrową i od "małpek", mocową czy też przekształceniową.
Czytaj też: Za co wkrótce zapłacimy więcej? Nowe daniny, wyższe opłaty, koniec ulg
Jest jeszcze podatek handlowy. Rząd zapisał projekcie przyszłorocznego budżetu, że wpływy z tego tytułu wniosą 1,5 mld zł. Póki co, podatek ten jest zawieszony - ze względu na wątpliwości Komisji Europejskiej. PiS czeka na rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości UE w tej sprawie. Jeśli będzie ono pozytywne, to podatek handlowy może zacząć obowiązywać już od 2021 roku.
Podobno narrację w kwestii podatków i opłat prezentuje wiceminister finansów Piotr Patkowski. W sierpniu w rozmowie z radiem WNET tłumaczył on, czym jest opłata cukrowa.
Opłata cukrowa jest opłatą, a nie podatkiem. Ona nie będzie wpływała do budżetu państwa, tylko do budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. W związku z tym my ją oczywiście widzimy w sektorze finansów publicznych, ale w budżecie ona jest niewidzialną pozycją, bo ten strumień pieniędzy będzie kierowany gdzie indziej
Wiceminister finansów ma w tej kwestii rację, ale nie do końca, gdyż opłata cukrowa w pewnej części (niewielkiej, bo 3,5 proc., ale jednak) będzie stanowić dochód budżetu państwa. Można więc powiedzieć, że pod pewnymi względami jest to obciążenie fiskalne.
Żonglerka słowna ministra Kościńskiego i wiceministra Patkowskiego niesie za sobą także inne zagrożenie. Może się bowiem okazać, że rząd znalazł doskonały sposób, aby nakładać na obywateli nowe obciążenia finansowe, których formalnie nie będzie nazywać podatkami.