Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen od początku kadencji forsuje pomysł europejskiej płacy minimalnej. Jego celem jest zapobieżenie sytuacjom, w których osoby pracujące, ledwo spinają domowy budżet.
Wątpliwości wobec projektu ma m.in. Konfederacja Lewiatan. Organizacja reprezentująca w Polsce pracodawców twierdzi, że unijny projekt za bardzo ingeruje w rozwiązania przyjmowane w poszczególnych państwach oraz autonomię partnerów społecznych.
Organizacja zaznacza, że popiera poszczególne rozwiązania mające poprawić byt pracowników w krajach UE, ale powinny mieć one formę zaleceń, a nie dyrektywy. - Opowiadamy się za przeprowadzeniem dyskusji na temat skutecznych mechanizmów ustalania wysokości płacy minimalnej oraz wzmocnieniem roli partnerów społecznych. Nie godzimy się jednak, aby te sprawy regulować w unijnej dyrektywie - mówi Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan.
Na początku 2020 roku informowaliśmy o danych Eurostatu dotyczących płacy minimalnej w poszczególnych krajach Unii Europejskiej. Polska z pensją minimalną na poziomie 611 euro znajduje się w środku stawki. Dla porównania, w Czechach wynosi ona 575 euro, a na Węgrzech 487 euro. Tego typu zarobki nie mogą być porównywane z najniższymi zarobkami w krajach Europy Zachodniej. We Francji pensja minimalna to 1539 euro, w Niemczech 1584 euro, a Luksemburgu 2142 euro.
Na razie nie wiadomo, jak w praktyce wyglądać będzie projekt Komisji Europejskiej. Jednym z rozważanych rozwiązań jest wprowadzenie dolnego limitu zarobków w wysokości 60 proc. mediany wynagrodzeń w danym kraju członkowskim.