12 088 osób zakażonych koronawirusem zmarło dotychczas w Polsce, według oficjalnych statystyk podawanych przez Ministerstwo Zdrowia. Ostatniej doby mieliśmy najwyższy przyrost tej liczby - aż 637. To więcej niż zwykle dziennie umierało osób z powodu najczęstszych przyczyny zgonów w Polsce - chorób układu krążenia (ok. 500 dziennie) oraz nowotworów (ok. 270 dziennie).
Liczba osób zmarłych zakażonych koronawirusem cały czas rośnie, średnia za ostatnich siedem dni to 430 dziennie. Jeszcze 3 listopada była ona dwukrotnie niższa. Tylko w listopadzie (do 19 listopada włącznie) Ministerstwo Zdrowia zaraportowało o śmierci 6457 osób z COVID-19. To więcej, niż od początku pandemii w Polsce do końca października (5631). Ba, w ciągu ostatnich siedmiu dni (od 13 do 19 listopada) resort zdrowia poinformował o 3010 osobach zmarłych, a to niemal tyle samo, co w całym październiku (3119) i więcej niż od początku pandemii do końca września (2512).
Na wykresie liczba osób zmarłych zakażonych koronawirusem, na podstawie raportów Ministerstwa Zdrowia od 1 września br.
Oczywiście coraz wyższe liczby osób zmarłych nie są zaskoczeniem. To wypadkowa poziomu wykrywanych zakażeń sprzed mniej więcej dwóch-trzech tygodni. A że cały czas mieliśmy do czynienia z rosnącymi liczbami nowych przypadków, mamy też niestety więcej osób, które nie przeżyły COVID-19 lub współistnienia tej choroby z innymi schorzeniami (a tak jest w ok. 80-85 proc. przypadków, według danych resortu zdrowia).
To z kolei oznacza, że nie da się wykluczyć, iż w najbliższych kilku czy kilkunastu dniach zobaczymy jeszcze wyższe dzienne przyrosty liczby osób zmarłych. W rozmowie z Gazeta.pl dr Jakub Zieliński z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego, przewiduje, że wzrosty liczby dziennych zgonów możemy się spodziewać jeszcze mniej więcej do przełomu listopada i grudnia.
Niemniej wiele wskazuje na to, że jesteśmy już blisko (a może i bardzo blisko) maksimum - stabilizuje się liczba wykrywanych zakażeń czy liczba zajętych miejsc respiratorowych w szpitalach. Gorsza wiadomość jest taka, że nawet po osiągnięciu maksimum, dzienna liczba zgonów nie będzie spadać w takim tempie, w jakim w ostatnich tygodniach rosła.
Możemy się spodziewać jeszcze pewnego zwiększenia dobowej liczby zgonów. Mam nadzieję, że nie przekroczą one tysiąca dziennie, ale "dużego kilkaset" przez najbliższe tygodnie możemy się spodziewać. Natomiast później będziemy spodziewać się oczywiście spadków, ale niestety będą one mniejsze od wzrostów w ostatnich tygodniach. To tak, jakbyśmy mieli samochód sportowy z dobrym silnikiem, który ostro przyspiesza, ale ma kiepskie hamulce. To mniej więcej jest taka sytuacja. Wynika ona z modelu oraz doświadczeń krajów z dużymi liczbami zgonów na wiosnę, np. Szwecji, Włoch czy Hiszpanii. Tam czas spadku był, powiedzmy dwu-, trzykrotnie dłuższy niż czas wzrostów. To nie jest tak, że jak w dwa miesiące drastycznie wzrosła liczba zgonów, to w dwa miesiące spadnie prawie do zera
- komentuje dr Jakub Zieliński z ICM UW.
Polska ze średnią liczbą osób zmarłych z COVID-19 na poziomie 430 w ostatnich siedmiu dniach, plasuje się w światowej czołówce państw, które obecnie są najmocniej dotknięte falą pandemii. Więcej osób w ciągu ostatnich siedmiu dni zmarło tylko w Stanach Zjednoczonych, Włoszech, Francji, Brazylii, Indiach, Iranie, Rosji, Meksyku i Wielkiej Brytanii.
Także w przeliczeniu na milion mieszkańców Polska jest obecnie w światowej czołówce. Więcej osób zmarłych w ostatnich siedmiu dniach miały tylko Bośnia i Hercegowina, Belgia, Czechy, Liechtenstein (choć tu, z racji niewielkiej ludności kraju, chodzi o trzy osoby zmarłe), Czarnogóra, Bułgaria i Macedonia, a porównywalne do Polski liczby notują jeszcze Słowenia, Węgry, Szwajcaria, Włochy i Armenia.
Z drugiej, w całym okresie epidemii wciąż wiele krajów Europy (i świata) jest dużo bardziej dotknięte niż Polska.
Prawdziwy rozmiar epidemii jest jednak niestety znacznie większy, niż sugerują dane o osobach zmarłych, które były zakażone koronawirusem. W ostatnich tygodniach w Polsce umierało około dwukrotnie więcej osób niż "powinno" (tj. niż wskazywały statystyki śmiertelności z poprzednich lat).
W latach 2015-2019 w listopadzie co roku umierało w Polsce ok. 32-33 tys. osób. W tym roku podobna liczba osób zmarło tylko w pierwszej połowie miesiąca. W poprzednich latach w październiku czy listopadzie co tydzień umierało w Polsce ok. 7,5-7,6 tys. osób. Tymczasem według danych z Rejestru Stanu Cywilnego w tygodniu od 26 października do 1 listopada zmarło ok. 14,7 tys., a w tygodniu od 2 do 8 listopada w Rejestrze Stanu Cywilnego zanotowano aż ponad 16 tys. śmierci. Wstępne dane za tydzień od 9 do 15 listopada wskazują, że sytuacja nie uległa znaczącej poprawie.
W samym październiku zmarło w Polsce ponad 49 tys. osób - wynika z danych z Rejestru Stanu Cywilnego. Tymczasem w ostatnich latach średnio w tym miesiącu informowano o śmierci ok. 33-34 tys. osób.
Te dramatyczne wzrosty po części spowodowane są wyższą od oficjalnej skalą śmierci osób z COVID-19 (część osób może umrzeć nie doczekawszy testu), ale w dużej mierze także problemami z dostępem do opieki medycznej (w tym pilnej pomocy) przez osoby z innymi problemami zdrowotnymi.