Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski, był jednym z najbardziej aktywnych polityków w publicznej debacie dotyczącej weta, którym premier Mateusz Morawiecki zagroził Unii Europejskiej. Przedstawiciel wschodzącej w skład Zjednoczonej Prawicy partii stał się też przedmiotem spekulacji dotyczących jego dymisji.
Z nieoficjalnych ustaleń PAP wynika, że ma rozstać się ze stanowiskiem wiceszefa resortu aktywów państwowych, a prawdopodobną przyczyną jest zbyt ostra krytyka premiera.
Nie ma pewności, że do dymisji Kowalskiego dojdzie, bo Zbigniew Ziobro, lider Solidarnej Polski, doniesienia mediów określił jako plotki. Dyskusja wokół polityka stała się jednak pretekstem, by zainteresować się przebiegiem jego politycznej kariery.
W oświadczeniach majątkowych, które Janusz Kowalski składał za czasów pełnienia funkcji wiceprezydenta Opola oraz jako poseł wynika, że sytuacja finansowa polityka mocno się poprawiła. W 2015 roku wskazał on bowiem 4250 euro oszczędności, papiery wartościowe wyceniane na 6400 zł, akcje kilku spółek a przede wszystkim dochody wynoszące niespełna 120 tys. zł z tytułu sprawowania funkcji wiceprezydenta i niespełna 40 tys. zł z tytułu z zasiadania w radzie nadzorczej spółki.
W oświadczeniu majątkowym złożonym w roku 2020 r. wynika, że poseł Kowalski dysponuje oszczędnościami w wysokości blisko 26 tys. zł, akcjami Tauronu o wartości 75,5 tys. zł, oszczędnościami ulokowanymi w funduszach w wysokości niemal 59 tys. zł. Polityk wykazał też mieszkanie warte 860 tys. zł (współwłasność małżeńska).
Za zasiadanie w zarządzie PWPW uzyskał 318 tys. zł, za obecność w radze nadzorczej KGHM 114 tys. zł. Do tego dochodzą jeszcze dochody z pensji poselskiej.
Po dojściu PiS do władzy Kowalski trafił najpierw do PGNiG, a następnie Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. W 2019 roku zdobył mandat posła, po kilku tygodniach został jednym z zastępców Jacka Sasina.
Czytaj też: Rząd może szukać pieniędzy w kieszeniach dobrze zarabiających. Miał pomysł na 8 proc. nowego podatku