Zapowiedzi są bardzo obiecujące. Według rządu możliwości stworzonego przez niego systemu szczepień przeciw COVID-19 to aż 3,5-4 mln podawanych dawek miesięcznie. Oznaczałoby to, że problemem jest ograniczona podaż szczepionek. To prawda, choć niepełna - cała organizacja "największej operacji logistycznej od dziesięcioleci" (jak mówi o akcji szczepień premier Mateusz Morawiecki) na razie nieco kuleje. Acz oczywiście należy mocno trzymać kciuki, że wraz ze zdobywanym doświadczeniem i poprawianymi błędami sytuacja będzie się tylko polepszać.
Szef Kancelarii Premiera i rządowy pełnomocnik ds. Narodowego Programu Szczepień Michał Dworczyk mówił w poniedziałek, że Polska dopiero wchodzi w fazę przygotowania do masowych szczepień.
Z rządowych danych opublikowanych w poniedziałkowe przedpołudnie wynika, że w ciągu pierwszych piętnastu dni akcji (od 27 grudnia do 10 stycznia włącznie) wykonano w Polsce nieco ponad 203 tys. szczepień, czyli ok. 13,5 tys. na dzień. Po kilku godzinach poniedziałkowych szczepień Dworczyk informował już o 220 tys. zaszczepionych osób.
To oznacza, że dotychczas pierwszą dawkę szczepionki Pfizer/BioNTech otrzymało mniej więcej 20 proc. całej grupy z etapu zero (szacowanej przez rząd na ok. 1 mln osób) i ok. 30 proc., uwzględniając wyłącznie tych, którzy chcieliby się zaszczepić (rząd liczebność tej grupy szacował na ok. 700 tys. osób). Oczywiście zakładając, że szczepienia osób spoza grupy zero miały jednak w skali całego kraju charakter epizodyczny, nie systemowy.
Niepokojem mogą napełniać dane z dni weekendowych, gdy akcja szczepień właściwie zamiera. Z rządowych danych wynika, że w sobotę i niedzielę 9-10 stycznia dawkę szczepionki podano niespełna 4,3 tys. osobom. Zresztą podobnie było tydzień wcześniej, gdy w dniach 1-3 stycznia (piątek-niedziela) zaszczepiono ok. 3,2 tys. osób. Agencja Rezerw Materiałowych przekonuje jednak, że problem nie leży po stronie dystrybucji szczepionek, ale szpitali, które niechętnie szczepią w weekendy.
Jeżeli punkt szczepień zadeklaruje szczepienia w weekend, dostawy są możliwe 2x w tygodniu. Niestety bardzo mało szpitali wyraziło dotychczas takie zainteresowanie
Nic nie stoi i nie stało na przeszkodzie, żeby szczepić w weekendy. Od początku. Wystarcza gotowość i deklaracja
- informuje ARM.
Kwestia tego, czy jednego dnia będzie szczepionych więcej pacjentów a innego mniej, czy każdego dnia tyle samo, czy szpital lub punkt szczepień będzie pracował przez 5 albo przez 7 dni tygodniu, to są już decyzje placówki
- wyjaśniał Michał Dworczyk na poniedziałkowym posiedzeniu Senackiej Komisji Zdrowia.
Z drugiej strony, pojawiają się sugestie, że więcej placówek byłoby chętnych do szczepienia w weekendy, gdyby dostały dodatkowe pieniądze z przeznaczeniem na tę akcję.
Dość zaskakujące są też rządowe dane dotyczące zutylizowanych dawek szczepionki. Według stanu na godzinę 10, 7 stycznia mieliśmy w Polsce ok. 160 tys. zaszczepionych osób i 167 zutylizowanych szczepionek. Czyli - zmarnowało się ok. 0,1 proc. wykorzystanych szczepionek. Stan na 11 stycznia mówi o łącznie ok. 203 tys. zaszczepionych osób i 392 zutylizowanych szczepionkach. To oznaczałoby to, że w ciągu czterech dni zmarnowało się 225 szczepionek, czyli aż ponad 0,5 proc. wszystkich wykorzystanych w tym czasie (niespełna 43 tys.).
Czy to efekt błędu albo opóźnień w raportowaniu? A może tego, że po 6 stycznia zgasło włączone na okres świąteczno-noworoczny zielone światło dla szczepień pacjentów i rodzin personelu medycznego, gdyby szczepionki miały się zmarnować? Agencja Rezerw Materiałowych nie tłumaczy tego w ten sposób - informuje, że utylizowane są przede wszystkim szczepionki uszkodzone mechanicznie, a termin ważności minął tylko w przypadku 18 dawek.
Do tej pory do Polski dotarło ok. 1,05 mln szczepionek przeciw COVID-19 - w tym ok. 350 tys. w poniedziałek 11 stycznia. Taka dostawa preparatu Pfizer/BioNTech ma trafiać do Polski co tydzień i tą liczbą na razie teoretyczne możliwości polskiej akcji szczepień są ograniczone.
Łącznie do końca pierwszego kwartału do Polski mają trafić dostawy pozwalające na dwukrotnie zaszczepienie około trzech milionów osób. Liczymy na ok. 4,6 mln szczepionek Pfizer/BioNTech (a więc jeszcze ok. 3,6 mln), 800 tys. Moderny (dopuszczonej przez Europejską Agencję Leków na początku stycznia) oraz 400 tys. dawek szczepionki CureVac (która jednak na razie nie jest "w użytku"). W kolejnych miesiącach dostępnych dawek ma być coraz więcej. Polski rząd przebąkuje też o możliwości samodzielnego "domawiania" szczepionek. Dziś dostawy do Polski to to, co Komisja Europejska wynegocjowała w imieniu wszystkich krajów członkowskich.
Do niedzieli 10 stycznia włącznie Polska miała do dyspozycji blisko 700 tys. szczepionek - z czego do punktów szczepień w szpitalach węzłowych przekazano ok. 204 tys., zaszczepiono 203 tys. osób. A co resztą ok. 500 tys. kolejnych dawek?
Z jednej strony, część medyków i samorządów narzeka na mało elastyczny system dostaw (raz w tygodniu; dwa w przypadku szczepień w weekendy), który sprawia, że część szpitali składa "ostrożne" zamówienia do ARM z obawy przed tym, że nie byłyby w stanie wykorzystać większej liczby. Czasem efekt jest jednak odwrotny - szczepionek jest za mało i okres oczekiwania medyków na szczepienie wydłuża się.
Jednak z drugiej strony bardzo wiele szczepionek ląduje w magazynie Agencji Rezerw Materiałowych. Po poniedziałkowej dostawie, spośród 1,05 mln szczepionek, które do tej pory trafiły do Polski, w ARM "zachomikowano" ok. 587 tys. Do punktów szczepień przekazano na razie ok. 457 tys. dawek.
Rząd tłumaczy, że obawia się zaburzeń logistycznych producenta i woli nieco więcej szczepionek zachować w ARM. Wydaje się także, że nie jest szczególnie przekonany do strategii np. brytyjskiej, zakładającej jak najszybsze podanie przynajmniej pierwszej dawki szczepionki jak największej liczbie osób. Tam taka taktyka jest podyktowana dramatyczną sytuację epidemiczną. Bardzo ostrożnie o takiej strategii wypowiada się Europejska Agencja Leków, zaś jej amerykański odpowiednik wręcz nie szczędzi słów krytyki.
Polski rząd uważa, że priorytetem jest zabezpieczenie drugich dawek na wypadek, gdyby zaplanowane dostawy załamały się.
Jak zapowiadał w poniedziałek szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, w tym tygodniu zaszczepionych zostanie w Polsce kolejnych 250 tys. osób. Tym samym liczba osób, która otrzymała pierwszą dawkę preparatu Pfizer/BioNTech, wzrosłaby do ok. 450 tys.
Aczkolwiek nie da się wykluczyć, że te 250 tys. szczepień tygodniowo może w najbliższych tygodniach nie być regułą, a wręcz maksimum polskich możliwości. Biorąc pod uwagę, że połowa każdej dostawy ma trafiać do punktów szczepień, a połowa do ARM jako rezerwy na drugie dawki (a więc zapewne po ok. 175 tys. szczepionek tygodniowo z każdej dostawy od Pfizer/BioNTech) nie ma więc co liczyć na błyskawiczne przyspieszenie akcji szczepień do momentu pojawiania się regularnych dostaw od kolejnych producentów.
W ubiegłym tygodniu rząd chwalił się, że Polska jest na trzecim miejscu pod względem liczby wykonywanych szczepień w Unii Europejskiej. Według najnowszych danych zostaliśmy pod tym względem wyprzedzeni już przez Hiszpanię. Gorzej wypadamy w zestawieniu liczby zaszczepionych osób w przeliczeniu na milion mieszkańców - tu wyprzedza nas m.in. Dania, Estonia, Chorwacja, Rumunia, Włochy, Niemcy czy Hiszpania.
*****
Szczepionka przeciw COVID-19 pozwoli nam pokonać pandemię, wrócić do normalności i ochronić życie i zdrowie wielu osób. Poniżej zamieszczamy pakiet niezbędnych i najważniejszych informacji o szczepieniach udostępnionych przez Światową Organizacją Zdrowia.
Jak działają szczepionki? Co znajduje się w ich składzie? [PYTANIA I ODPOWIEDZI]
Czy szczepionki są bezpieczne? WHO odpowiada na najważniejsze pytania
Produkcja, bezpieczeństwo i kontrola jakości szczepionek. Jak to przebiega w praktyce?
Jak powstają szczepionki? Czym są stabilizatory i adiuwanty? [NAJWAŻNIEJSZE FAKTY]
Jak działają szczepionki? WHO w prostych słowach wyjaśnia mechanizm