Joe Biden oficjalnie objął stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Od razu po zaprzysiężeniu zapowiedział, że jeszcze tego samego dnia zamierza zacząć pracę. Z jego wpisu na Twitterze wynika, że w pierwszej kolejności będą wewnętrzne kwestie gospodarcze.
"Nie ma czasu do stracenia, jeśli chodzi o zmierzenie się z kryzysami, które przed nami stoją. Dlatego dziś udam się go Gabinetu Owalnego, aby od razu zacząć pracować nad poczynieniem odważnych kroków i zapewniania natychmiastowej pomocy amerykańskim rodzinom" - napisał.
Biden w czasie kampanii i już po niej wskazywał, że priorytetem dla niego będzie sytuacja w kraju, związana przede wszystkim z pandemią koronawirusa i spowodowanym przez nią kryzysem. Ale czekają na niego także poważne wyzwania poza granicami USA, w tym kwestia relacji z Chinami, które za czasów prezydentury Donalda Trumpa stały się bardzo napięte, począwszy od wojny handlowej na cła.
Gdy uroczystość zaprzysiężenia 46. prezydenta zbliżała się do końca, Chiny ogłosiły, że nakładają sankcje na 28 Amerykanów. Dotknęły one m.in. Mike'a Pompeo, sekretarza stanu za Trumpa, Petera Navarro, doradcę ekonomicznego byłego prezydenta i szefa jednostki w Białym Domu zajmującej się polityką handlową i produkcyjną, doradców ds. bezpieczeństwa narodowego Roberta O'Briena i Johna Boltona, głównego dyplomatę zajmujący się Davida Stilwella oraz byłego stratega Steve'a Bannona (którego Trump tuż przed końcem kadencji ułaskawił).
Osoby te, a także członkowie ich najbliższej rodziny, mają zakaz wjazdu do Chin, Hongkongu i Makau, a powiązane z nimi firmy i instytucje nie mogą prowadzić interesów z Chinami.
"W ciągu ostatnich kilku lat niektórzy antychińscy politycy w Stanach Zjednoczonych, kierując się samolubnymi interesami politycznymi, uprzedzeniami i nienawiścią do Chin oraz nie okazując szacunku dla interesów narodu chińskiego i amerykańskiego, zaplanowali, promowali i przeprowadzili serię szalonych działań, które poważnie ingerowały w wewnętrzne sprawy Chin, podważyły chińskie interesy, uraziły Chińczyków i poważnie zakłóciły relacje na linii Chiny-USA" - to fragment krótkiej informacji chińskiego MSZ, którą opublikował "Global Times", piszący w języku angielskim chiński tabloid, kontrolowany przez "People's Daily" - tubę Komunistycznej Partię Chin.
Jak zauważa agencja Associated Press, sankcje te są raczej symboliczne, ale pokazują negatywny stosunek Pekinu do byłej już administracji Białego Domu. Ostatniego pełnego dnia kadencji Donalda Trumpa Mike Pompeo powiedział, że represje stosowane wobec muzułmańskich mniejszości etnicznych w Chinach "ludobójstwo". W ostatnich dniach Biały Dom nałożył też sankcję na chińskich urzędników za ich działania związane z Tybetem, Tajwanem, Hongkongiem i na Morzu Południowochińskim. Odwetu można więc było się spodziewać.