Joe Biden i Chiny. Wielkiej miłości nie będzie. Tak wynika z wypowiedzi jego współpracowników

Pierwsze wypowiedzi przyszłych członków administracji nowego prezydenta USA potwierdzają, że Chiny nadal będą traktowane jako główny rywal USA. Zmienią się jedynie formy rywalizacji z Pekinem.

Joe Biden i Donald Trump w bardzo wielu poglądach się różnią. Ale w kwestii Chin myślą bardzo podobnie - Państwo Środka to niebezpieczny, agresywny i najgroźniejszy rywal USA. To poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.

Taką ocenę wyraźnie było słychać w trakcie ubiegłotygodniowych przesłuchań Antony’ego Blinkena i Avril Haines, kandydatów - odpowiednio - na sekretarza stanu i dyrektorkę wywiadu narodowego, przed amerykańskim Senatem. 

Justin Trudeau, premier Kanady. Małe spięcie na linii Kanada-USA. Poszło o rurociąg. Biden rozmawiał Trudeau

Chiny. Diagnoza Trumpa była poprawna, gorzej z wykonaniem

- Trump miał rację, stosując ostrzejsze podejście do Chin - mówił Blinken w Senacie, ale nie zaakceptował metod, po które w relacjach z Pekinem sięgała administracja byłego prezydenta.

Haines uważa podobnie. - Chiny są naszym przeciwnikiem - mówiła do senatorów i podkreślała, że służby wywiadu powinny wspierać długoterminowe wysiłki USA w celu "pokonania Chin". Przy czym - jej zdaniem - są oczywiście obszary gdzie dwa mocarstwa powinny ze sobą współpracować, na przykład w kwestiach związanych z ochroną klimatu.

Z tym że Donald Trump słusznie wskazał Chiny, jako najgroźniejszego teraz rywala USA, ale całkowicie poległ w kwestii stworzenia skutecznej polityki przeciwstawiającej się Pekinowi, zgadza się wielu cenionych ekspertów - jak Scott Kennedy z Center for Strategic and International Studies.

Jego zdaniem odchodzący zespół zasługuje na uznanie za mocne zwrócenie uwagi na zagrożenia stwarzane przez Chiny kierowane przez Xi Jinpinga, niemniej nie udało mu się w skuteczny sposób podjąć tego wyzwania.

- Deficyt handlowy Stanów Zjednoczonych z Chinami pod koniec administracji Trumpa jest mniej więcej taki sam, jak pod koniec administracji Obamy i wynosi ponad 300 mld dolarów. Pod ciężarem wojny handlowej, jeszcze przed pandemią, eksport Stanów Zjednoczonych do Chin uległ stagnacji lub spadł w wielu kategoriach, w tym w rolnictwie, energetyce i drogich towarach, takich jak komercyjne samoloty. Eksport usług, takich jak edukacja i turystyka, gwałtownie spadł. I w przeciwieństwie do twierdzenia prezydenta Trumpa, cały ciężar jego nowych ceł, z których większość nadal obowiązuje, spadł na amerykańskich importerów i konsumentów, a nie na chińskich eksporterów - uważa Scott Kennedy.

Fiasko antychińskiej polityki Trumpa potwierdzają też dane o chińsko-amerykańskich obrotach handlowych, zebrane przez Peterson Institute for International Economics.

W styczniu 2020 roku administracja byłego już prezydenta wynegocjowała częściowy traktat handlowy z Chinami. Było w nim między innymi zobowiązanie Chińczyków, że kupią (we wspomnianym 2020 roku) amerykańskie towary o wartości ponad 173 mld dolarów. Udało im się ten cel osiągnąć ledwo w 58 proc., realizując import ze Stanów za 100 mld dolarów. 

Joe Biden Sprzątanie po Trumpie. Bidena czeka ogrom pracy, żeby postawić USA na nogi

Dwie bardzo drażliwe kwestie

Chiny są niezwykle uczulone na kwestie związane z tym, co dzieje się na terytoriach, które uznają za własne. Dotyczy to między innymi Tajwanu i mniejszości muzułmańskiej Ujgurów w Chinach. Bardzo nie podobało im się więc coraz silniejsze wspieranie Tajwanu przez administrację Trumpa i krytykę ich represji wobec Ujgurów. Amerykanie za Bidena nie zamierzają tutaj pójść na ustępstwa.

Chiny nakładają sankcje na 28 Amerykanów z administracji Donalda Trumpa. Na zdjęciu rzeczniczka chińskiego MSZ. Chiny. Sankcje na 28 Amerykanów z administracji Trumpa. Za "szalone działania"

Anthony Blinken przed Senatem ostrzegł Chiny, że użycie siły w celu przejęcia kontroli nad Tajwanem byłoby "poważnym błędem". Poza tym Stany Zjednoczone muszą upewnić się, że wyspa ma odpowiednie środki do powstrzymania chińskiej agresji i samoobrony.

- Chciałbym, aby Tajwan był jeszcze bardziej zaangażowany w politykę globalną - mówił przed Senatem teraz już nowy sekretarz stanu. Dzień przed opuszczeniem urzędu jego poprzednik Mike Pompeo powiedział, że Chiny dopuściły się ludobójstwa na Ujgurach i innych mniejszościach etnicznych w zachodnim regionie Sinciang. Blinken, zapytany, czy zgadza się ze stwierdzeniem Pompeo, odparł, że taki też byłby jego osąd.

Co zatem zmieni się w polityce USA wobec Chin? Metody i techniki rywalizacji z Państwem Środka. - Stany Zjednoczone są silniejsze, gdy współpracują z sojusznikami i z wiodącymi instytucjami międzynarodowymi - mówił Blinken w Senacie. Amerykanie mogą przy tym sięgać po pomysły, realizowane już przez ich sojuszników. Blinken powiedział senatorom, że problem z Ujgurami można zacząć rozwiązywać od zakazu importu produktów wytworzonych w obozach pracy stworzonych dla nich przez Chińczyków - tak zaczęła już robić Wielka Brytania.

Zobacz wideo Wszystkie pieniądze Donalda Trumpa. Uderzenie w "Trump brand" nie będzie wcale najgorsze
Więcej o: