We Włoszech po raz pierwszy od tygodni restauracje były otwarte dla gości i posiłki można było spożywać przy stoliku, a nie tylko brać na wynos. 1 lutego zapowiedziano złagodzenie restrykcje, a tydzień później, w miniony weekend, wizyty w lokalach możliwe były do godziny 18. Reakcja Włochów zaskoczyła wszystkich.
Federacja branży gastronomicznej oszacowała, że rzymscy restauratorzy w sobotę uzyskali 7 milionów euro wpływów. Jak podkreślono w wydanym w niedzielę komunikacie, to "rezultaty powyżej wszelkich oczekiwań". Do lokali ustawiały się kolejki. Włoskie służby bacznie obserwowały sytuację. By zapewnić bezpieczeństwo, w okolicy Piazza del Popolo zostały wytyczone specjalne korytarze, którymi mieszkańcy mogli poruszać się, by uniknąć tłoku. Wirusolog Carlo Federico Perno z watykańskiego szpitala Bambinu Gesu zalecał także stosowanie podwójnych maseczek.
Nie obyło się bez interwencji, i wlepiania grzywny za brak maseczki - 400 euro. Kontrole zdarzały się także w prywatnych domach. Zgodnie z aktualnymi przepisami, w domu nie można przyjąć więcej niż dwóch dorosłych gości. Tymczasem Włochom zdarzało się organizować spotkania nawet na kilkanaście osób.
Osiągnięte zyski federacja branży gastronomicznej ocenia jako "zdecydowanie zachęcające". Teraz, zdaniem branży, należy przedłużyć godziny otwarcia lokali do 22, oczywiście z zachowaniem wszystkich rygorów sanitarnych. Byłby to, jak podkreślają restauratorzy, znaczący czynnik dla regeneracji ekonomicznej sytuacji Rzymu.