Statystyki bezrobocia w Polsce są najgorsze od blisko trzech lat. Ostatni raz więcej osób zarejestrowanych w urzędach pracy oraz wyższą stopę bezrobocia mieliśmy w marcu 2018 r. W najlepszym w ostatnim okresie październiku 2019 r. stopa bezrobocia wynosiła 5 proc., a liczba zarejestrowanych bezrobotnych ok. 840 tys.
Przez ostatnich dwanaście miesięcy przybyło w Polsce ponad 170 tys. zarejestrowanych bezrobotnych, zaś stopa bezrobocia podskoczyła o 1 pp.
W stosunku do grudnia 2020 r., w styczniu liczba bezrobotnych wzrosła o ok. 44 tys. Mimo wszystko są to dobre dane - w styczniu zawsze mamy do czynienia ze skokiem liczby osób zarejestrowanych w urzędach pracy. Tegoroczny i tak jest najniższy od lat (porównując oczywiście tylko dane styczniowe) - podobnie jak liczba nowych zarejestrowanych bezrobotnych.
Jak tłumaczy cytowany przez IAR wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Andrzej Kubisiak, wzrost bezrobocia w styczniu wiąże się z czynnikami sezonowymi takimi jak na przykład wygaszanie prac w budownictwie i rolnictwie.
Najniższą stopę bezrobocia w styczniu br. - 1,8 proc. - GUS odnotował w Katowicach. Najwyższą - 25,3 proc. - w powiecie szydłowieckim (województwo mazowieckie).
Mimo pogarszających się danych z polskiego rynku pracy, wciąż pozostaje on stosunkowo delikatnie dotknięty przez koronakryzys na tle innych krajów. Z niedawnych danych Międzynarodowej Organizacji Pracy wynika, że w 2020 r. na całym świecie "utracono" 8,8 proc. godzin pracy, co odpowiada ok. 255 mln etatów. Kraje Unii Europejskiej przeciętny spadek przepracowanych godzin wyniósł 8,3 proc., ale dla samej Polski - "tylko" 3,5 proc.
Dane o bezrobociu rejestrowanym - choć bardzo ważne - nie mówią też wszystkiego. Ważną obserwacją z koronakryzysu - nie tylko w Polsce, ale i globalnie - jest to, że wiele osób wpada nie w bezrobocie (co oznacza, że aktywnie poszukuje pracy i może ją podjąć), ale w bierność zawodową - czyli czasowo nie szuka nowej pracy. To dotyczy przede wszystkim młodych.
W bazowym scenariuszu kreślonym przez Polski Instytut Ekonomiczny, to właśnie obecny, pierwszy kwartał br., będzie najtrudniejszy na rynku pracy. W drugim kwartale gospodarka powinna zacząć odbijać, a druga połowa roku powinna być już czasem jej realnej odbudowy. Bardzo wiele zależy jednak oczywiście jednak od rozwoju epidemii i tempa szczepień.
Zakładamy, że druga połowa roku będzie okresem poprawy sytuacji na rynku pracy. Po wzrostach z pierwszego kwartału bezrobocie zacznie maleć, zatrudnienie powinno rosnąć - jeżeli nie dojdzie do kolejnej, jesienno-zimowej fali pandemii. W 2022 r. ten trend byłby kontynuowany i dopiero wtedy najwcześniej będziemy obserwować powrót do przedpandemicznych danych dotyczących poziomu bezrobocia
- mówi w rozmowie z Gazeta.pl Andrzej Kubisiak z PIE.
W ustawie budżetowej na 2021 r. rząd założył, że stopa bezrobocia na koniec roku wyniesie 7,5 proc. Jeśli dobry scenariusz się sprawdzi, w rzeczywistości dane będą znacznie bardziej optymistyczne.