Rząd zapewnia, że kolejna tarcza antykryzysowa pomaga przedsiębiorcom działającym w kilkudziesięciu branżach. Wielu prowadzących działalność gospodarczą ostatecznie pieniędzy się jednak nie doczekało. Dziś łączą siły i kierują do rządu petycję, w której domagają się pomocy opartej na realnych, a nie statystycznych przesłankach.
Pomoc dla przedsiębiorców uzależniona jest od tego, w jakiej branży działają. A to określa kod PKD - Polskiej Kwalifikacji Działalności. Określa się go podczas rejestracji firmy, przy czym kodów PKD można mieć wiele - firma może działać w wielu pokrewnych lub zupełnie odległych od siebie branżach. Wedle poszkodowanych przedsiębiorców przepisy dotyczące tarczy nie uwzględniają jednak tych realiów.
Joanna Dłużniewska, prowadząca firmę handlu odzieżą, w rozmowie z "Faktem" nie kryje oburzenia. " Kody PKD to jest bełkot statystyczny. Firmy mogą mieć kilka kodów, a dla państwa liczy się tylko pierwszy wpisany. Zdarza się, że urzędnicy wpisują kody w kolejności od najmniejszego do największego. To nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością" - mówi.
Stwierdza też, że podstawą do wypłacania środków z tarczy powinny być dane dotyczące przychodów. "Kod PKD, który przydzielono mi 25 lat temu, nie został objęty tarczą, a obroty spadły mi o prawie 90 proc. Pomoc dostały np. sklepy obuwnicze, którym obroty spadły o 40 proc., a ja nie" - wyjaśnia właścicielka firmy.
Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz zajął stanowisko w sprawie sposobu udzielania pomocy przedsiębiorcom. Na konferencji prasowej potwierdził, że część właścicieli firm nie doczekała się żadnych wypłat. - Od czterech miesięcy, nie mogąc normalnie pracować, znaleźli się na krawędzi bankructwa. Dotychczas nie wypłacono im ani złotówki rekompensaty, ponieważ nie mają właściwego numeru PKD - powiedział Abramowicz.
Zapowiedział też podjęcie kroków, zmierzających do objęcia pomocą szerszej grupy firm, w tym rozpoczęcie prac nad objęciem rekompensatami przedsiębiorców, których przychody spadły o ponad 70 proc.
Właściciele firm, które znalazły się w podobnej sytuacji, apelują do rządu o zmianę przepisów. W opublikowanej petycji zgłaszają cztery postulaty. Po pierwsze chcą, by wnioski o pomoc do ZUS czy Polskiego Funduszu Rozwoju były rozpatrywane indywidualnie. Twierdzą, że np. w przypadku rejestracji spółek kolejność kodów PKD wymieniona w KRS nie ma nic wspólnego z tym, jaka działalność w danej firmie przeważa. Urzędnicy wpisują bowiem kody PKD "od najmniejszego do największego".
Przedsiębiorcy chcą też, by pomoc była przyznawana bez względu na branżę - jeśli spadek przychodów wyniósł co najmniej 70 proc. W pozostałych postulatach przedstawiciele firm domagają się innego sposobu porównywania okresów osiągniętych przychodów.
Na początku roku rząd zdecydował, że liczba branż, które będą mogły skorzystać z tarczy finansowej, wzrośnie z 38 do 45. W lutym do listy dopisano kolejnych 9 kodów. Z pomocy może skorzystać 70 tys. firm.
Informacje o tym, że rozszerzenie i tak wielu przedsiębiorcom nie pomoże, pojawiły się wcześniej. O braku możliwości skorzystania z pomocy w połowie lutego 2 tys. przedsiębiorców informowało Jarosława Gowina, ministra rozwoju.