Najwyższa Izba Kontroli analizuje kwestie dotacji przekazanych przez ministerstwo kultury na remont dworku na Pomorzu, którego właścicielem jest Daniel Obajtek, prezes Orlenu - donosi "Fakt".
"Te zagadnienia są przez naszych ekspertów analizowane. Na podstawie wyników tych analiz zostanie podjęta decyzja o ewentualnej kontroli" - mieli stwierdzić w rozmowie z dziennikiem przedstawiciele NIK.
Izba, którą kieruje Marian Banaś - niegdyś blisko związany z obozem Zjednoczonej Prawicy, dziś z nim skonfliktowany - traktuje to jako "obowiązek konstytucyjny".
O przekazaniu przez resort 800 zł informowała przed kilkoma tygodniami "Gazeta Wyborcza". Pieniądze formalnie otrzymała Fundacja Pomocy i Więzi Polskiej "Kresy RP", która - na podstawie umowy z właścicielem - korzystała z budynku. Dziś z nieruchomością jest już związana inna fundacja - "Handicap". Zdaniem Oko.press z resortu kultu tury miała ona uzyskać kolejne 360 tys.
Daniel Obajtek odniósł się do kwestii medialnych doniesień na temat dworku, który zakupił w roku 2017. W rozmowie z TVP Info, przeprowadzonej na początku marca, podkreślił, że zabytkową nieruchomość nabył "za swoje prywatne pieniądze". "Przejęła to fundacja na następne 30 lat. I z tego tytułu robi się wielki wrzask" - dodał.
Szef Najwyższej Izby Kontroli w niedalekiej przeszłości również tłumaczył się publicznie z posiadanej przez siebie nieruchomości. Kamienicę w Krakowie miał mu podarować były żołnierz AK, który usynowił dzisiejszego szefa NIK. "Opiekowałem się Heńkiem do ostatnich dni jego życia, wspierałem w chorobie" - tłumaczył powody darowizny Marian Banaś.
O nieruchomości zrobiło się głośno po reportażu TVN. Wedle medialnych doniesień, miała być m.in. hotelem na godziny - działalność tego typu miały prowadzić osoby wynajmujące lokal od byłego już dziś właściciela.
Dziennik w ciągu ostatnich tygodni opublikował wiele doniesień na temat dzisiejszego prezesa Orlenu. Jedną z pierwszych były zapisy rzekomych rozmów pomiędzy Danielem Obajtkiem, a pracownikiem jednej z firm produkujących rury. Zdaniem dziennikarzy nagranie może być dowodem na to, że ówczesny wójt Pcimia kierował firmą, czego zabraniało prawo.
W najnowszej publikacji "Wyborcza" przedstawia kulisy aktu oskarżenia, który w 2013 roku trafił do sądu. Daniel Obajtek wymieniany jest w dokumentach w kontekście łapówki. Po dojściu PiS do władzy akt oskarżenia został jednak zmodyfikowany, a Daniel Obajtek przestał w nim figurować.