Jarosław Gowin, lider Porozumienia, skierował do koalicjantów list, w którym porusza kwestię wzrostu cen energii elektrycznej. Zdaniem wicepremiera rosnące koszty nie są wynikiem "naturalnych procesów gospodarczych".
Główną przyczyną podniesienia cen energii jest, zdaniem Gowina, "drastyczny wzrost cen uprawnień do emisji CO2, wynikający ze spekulacyjnego obrotu instrumentem" - czytamy w Business Insiderze, który dotarł do dokumentu. Operacji dokonywać mają fundusze inwestycyjne wysokiego ryzyka.
Gowin podkreśla też, że jako odpowiedzialny za gospodarkę nie może "zgodzić się na oddawanie przyszłości polskiego i europejskiego przemysłu w ręce spekulantów".
Polityk zwraca uwagę, iż w ciągu ostatniego roku koszt uprawnień emisji jednej tony dwutlenku węgla wzrósł z 16 do 43 euro. Szef resortu rozwoju domaga się, by możliwość spekulacyjnego handlu uprawnieniami ukrócić. "Koszty tego systemu w największej mierze ponoszą kraje będące u progu pełnej transformacji - ze szczególnym uwzględnieniem polskiego przemysłu i energetyki" - argumentuje.
Portal wysokienapiecie.pl w grudniu zeszłego roku przewidywał, że przeciętny wzrost kosztów energii elektrycznej dla rodziny wyniesie w Polsce w roku 2021 wyniesie ok. 100 zł z powodu samej tylko opłaty mocowej. Wpływy z opłaty mają być przeznaczone m.in. na budowę elektrowni i modernizację obecnych. Ma ona także zachęcać do samodzielnej produkcji energii dzięki korzystaniu z własnych instalacji (np. fotowoltaicznych).
Bartłomiej Derski, ekspert portalu, tłumaczy też, że powodem wysokiego wpływu ceny emisji CO2 na cenę energii w Polsce jest uzależnienie od węgla. - I dopóki tak będzie, czyli pewnie jeszcze przez sporo lat, to będziemy jednym z najdroższych rynków w Europie - stwierdził goszcząc w programie "Studio Biznes". - Od mniej więcej 2030 roku mamy nadzieję, że (ceny prądu - red.) będą spadały, dlatego że będziemy mieli tańsze źródła - dodał.