Analitycy walutowi alarmują. Notowania polskiej waluty od tygodni są słabe. Najsłabsze od 12 lat. Za jedno euro trzeba już bowiem płacić 4,66 zł. "Złoty osłabł do poziomu najniższego od roku 2009. Ostatnie tygodnie były trudne dla rynków wschodzących, w które uderzyły m.in. silny dolar i zamieszanie w Turcji" - donosiła kilka dni temu agencja Bloomberg.
Złotemu brakuje argumentów, by oprzeć się światowym tendencjom. Inwestorzy zdają się nie zauważać ani stosunkowo dobrej koniunktury w Polsce, ani perspektywy na solidny, czteroprocentowy wzrost PKB. "Złoty jest słaby i zagrożony dalszą przeceną" - piszą analitycy w komentarzu do doniesień o kursie polskiej waluty. "Kwestie makroekonomiczne schodzą na drugi plan w momencie, gdy złoty wypada z łask kapitału zagranicznego" - dodają.
Skąd to nagłe uderzenie w złotego? Łukasz Kijek, redaktor naczelny serwisów informacyjnych Gazeta.pl pyta o to w programie "Studio Biznes" Konrada Białasa, głównego ekonomistę DM TM Brokers. Kto na złych notowaniach polskiej waluty zyskuje, a kto traci? Czy korzyści, jakie odniosą eksporterzy, przewyższą wyższe koszty importerów?
W audycji nie zabraknie też stałych pozycji. Tomasz Korniejew, redaktor naczelny serwisu Moto.pl, przetestuje Opla Insignię. Dominik Wardzichowski z redakcji Sport.pl opowie o finansowym fair play w sporcie, a Daniel Maikowski, szef działu technologicznego next.gazeta.pl, zabierze nas w świat technologii.