Eksperci o wyroku TSUE ws. kopalni Turów. "Dostaliśmy mocno po głowie", "Polska poszła na zwarcie"

- Dostaliśmy po głowie mocno, może nawet zbyt mocno - tak decyzję TSUE w sprawie kopalni Turów ocenia w rozmowie z Gazeta.pl Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka Outriders. Bartłomiej Derski, ekspert portalu WysokieNapiecie.pl ocenia z kolei, że wyrok TSUE to konsekwencja strategii rządu, który "szedł na zwarcie".

W piątek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w ramach środków tymczasowych nakazał Polsce natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Decyzja TSUE jest efektem sprawy złożonej przez rząd Czech. W komunikacie Trybunał stwierdził, że dalsze wydobycie może szkodzić zasobom wodnym w Czechach i dlatego do czasu wydania ostatecznej decyzji należy je zawiesić.

Zobacz wideo Rekordowe ceny uprawnień do emisji CO2. Baca-Pogorzelska: Energia będzie bardzo droga

TSUE nakazuje zatrzymać Turów. Ekspertka: Zamknięcie kopalni to też zamknięcie elektrowni

Karolina Baca-Pogorzelska, dziennikarka Outriders, w rozmowie z Gazeta.pl przyznaje, że wykonanie decyzji nie będzie łatwe. - Orzeczenie TSUE mówi, że Polska ma tymczasowo, ale natychmiast wstrzymać wydobycie węgla w kopalni Turów. Tyle tylko, że może być to trudne do przeprowadzenia, bo zamknięcie kopalni oznacza też zamknięcie elektrowni Turów, która jest zasilana węglem z kopalni. Przypomnę, że specyfika węgla brunatnego nie pozwala na jego transport - stwierdza.

Wyjaśnia też, dlaczego wykonanie decyzji TSUE może być trudne. - Elektrownia to nie piekarnia, nie da się jej wyłączyć przyciskiem STOP. Trzeba się zatem zastanowić, jak zrealizować decyzję TSUE mając na uwadze, że wstrzymanie wydobycia ma być tymczasowe, ale natychmiastowe. Co z trzema tysiącami pracowników? - pyta. 

"Polska nie potrafiła uargumentować, że to zagrożenie"

- Trzeba też pamiętać o tym, że Turów jest dla Polski bardzo ważny, bo dostarcza 1,5 z 50 GW z mocy w systemie. Tym bardziej decyzja TSUE dziwi. Dziwi też dlatego, że jest precedensowa. Kiedy Polska protestowała przeciwko rozbudowie niemieckich odkrywek, nikt o ich zamykaniu nawet nie myślał. Argumenty Polski przeciwko Nord Stream 2 też pozostają głuche. Można więc powiedzieć, że dostaliśmy po głowie mocno, może nawet zbyt mocno - wyjaśnia Baca-Pogorzelska. 

Zdaniem ekspertki decyzja TSUE teoretycznie mogła być inna. - Polska niestety, co jest w uzasadnieniu, nie potrafiła wystarczająco uargumentować, że zamknięcie kopalni, a co za tym idzie elektrowni, jest zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa energetycznego - stwierdziła. 

Ekspert: Konflikt eskalował, Polska poszła na zwarcie. Sprawę mogło załatwić 100 mln zł

Bartłomiej Derski, ekspert WysokieNapiecie.pl również jest zaskoczony surowym rozstrzygnięciem TSUE. - Postanowienie zabezpieczające nie rozstrzyga sprawy, ale nie spodziewałem się, że tak kategoryczne środki TSUE podejmie - stwierdził w rozmowie z Gazeta.pl. - Zatrzymanie pracy kopalni wymusza zamknięcie elektrowni, nie ma kopalń, które mogłyby dostarczać węgiel, nawet gdyby było to możliwe. Na miejscu nie ma infrastruktury do rozładowania węgla - dodał.

Zdaniem Derskiego orzeczenie jest po części konsekwencją tego, w jaki sposób Polska potraktowała sprawę. - Konflikt eskalował, Polska szła na zderzenie. Czesi oczekiwali wsparcia przy eliminacji skutków działalności kopalni, oczekiwali pieniędzy na kilka inicjatyw. Polska mogła to przekształcić w program międzynarodowy, finansowany z budżetu państwa i PGE, kosztowałby 100-150 mln zł łącznie. Rząd jednak nie chciał słuchać, szedł na zwarcie i teraz powinien przyjąć odpowiedzialność - wyjaśnił ekspert.

Jego zdaniem nie można jeszcze przesądzać, czy orzeczenie TSUE zostanie technicznie wykonane - Gdyby do tego doszło, ceny na polskim rynku energii hurtowym mogłyby wzrosnąć o kilka procent, maksymalnie 10 proc. - wyjaśnił ekspert. 

"Polska nie może z dnia na dzień wyłączyć elektrowni zasilanej węglem brunatnym czy kamiennym"

- Na dzisiaj Polska nie może z dnia na dzień wyłączyć elektrowni zasilanej węglem brunatnym czy kamiennym, bo nie będziemy w stanie uzupełnić deficytu energii elektrycznej importem. Turów, posiada ok. 1500 megawatów mocy, czyli dostarcza ok. 5 proc. naszego krajowego zapotrzebowania, nie jest jednak w stanie funkcjonować bez kopalni – charakterystyka węgla brunatnego wymusza produkcję energii na miejscu - to z kolei zdanie Marcina Roszkowskiego z szefa Instytutu Jagiellońskiego.  

Roszkowski dodaje, że "odchodzenie od węgla jest nieuniknione ze względów ekonomicznych. Nie ma już możliwości modernizacji źródeł węglowych ani budowy nowych, niezależnie od tego co deklarują politycy, jaką datę wyznaczają. Fizycznie udział elektrowni na węgiel będzie spadać, przez ostatnie lata i tak zresztą spadł o ok. 5 proc. Jeśli zatem chodzi o węgiel, to pytanie jest tylko jedno: nie czy, z niego zrezygnujemy, ale jak długo będziemy z niego korzystać".

- Elektrownie takie jak Turów i Bełchatów nie wpisują się w filozofię unijną, która stawia na małe i rozproszone źródła energii, a nie tak duże i nieelastyczne - konkluduje ekspert. 

PGE traci na giełdzie. Na zdjęciu kopalnia PGE w Turowie, w tle widoczna Elektrownia Turów.PGE zalicza pionowy zjazd na giełdzie. Reakcja na decyzję TSUE ws. Turowa

Więcej o: