- Z przyjemnością informuję, że właśnie dziś, dwie i pół godziny temu, zakończone zostało z powodzeniem układanie rur pierwszej nitki gazociągu Nord Stream 2. Prace przy drugiej nitce nadal trwają - powiedział Putin. Przywódca państwa rosyjskiego dodał, że Gazprom jest gotowy zapełnić gazem rurociąg Nord Stream 2, a termin rozpoczęcia dostaw surowca jest zależny od regulatora niemieckiego.
Opisując postępy w pracach nad drugą nitką Nord Stream 2, Władimir Putin wyjaśnił, że odcinki gazociągu z obu stron się zbliżyły. Teraz należy "podnieść te rury z obu stron - tę, która przyszła z wybrzeża niemieckiego i tę z rosyjskiego - i zespawać je". Podczas Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu zapewniał również, że rosyjski gaz dostarczany za pośrednictwem Nord Stream 2 będzie bardziej ekologiczny, tańszy i czystszy.
Z kolei minister energetyki Rosji Aleksandr Nowak mówił 3 czerwca, że projekt Nord Stream 2 jest niemal ukończony i trzeba jeszcze ułożyć około 100 km gazociągu. - Mamy nadzieję, że prace budowlane nad Nord Stream 2 zakończą się do końca tego roku - cytuje słowa Nowaka agencja Reuters.
Prace nad gazociągiem Nord Stream 2 odbywają się mimo sprzeciwu Stanów Zjednoczonych, które wcześniej nałożyły sankcje na 13 rosyjskich statków uczestniczących w projekcie. Jednak ostatecznie władze USA postanowiły nie nakładać sankcji na firmę Nord Stream 2 AG, która jest odpowiedzialna za projekt.
Gdy korespondent Polskiego Radia w Waszyngtonie Marek Wałkuski zapytał amerykańskiego przywódcę o powód rezygnacji z próby zablokowania Nord Stream 2, prezydent Joe Biden odpowiedział, że projekt i tak jest już prawie ukończony. Jak tłumaczył: "Byłem przeciwny Nord Stream 2 od samego początku, ale gdy objąłem urząd, gazociąg był prawie ukończony i wprowadzenie sankcji w tym momencie byłoby szkodliwe dla naszych relacji europejskich".
Dwunitkowy gazociąg Nord Stream 2 o długości ok. 1200 km z Rosji do Niemiec ma transportować po dnie Bałtyku 55 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu rocznie. Stany Zjednoczone sprzeciwiają się tej inwestycji, tłumacząc, że Europa stanie się przez to zależna od rosyjskiego surowca. Krytykuje również osłabienie pozycji Ukrainy jako kraju tranzytowego.