Uposażenie posła wynosi 8016,70 zł brutto. Wkrótce może wzrosnąć, bo wedle nieoficjalnych informacji "Gazety Wyborczej" Jarosław Kaczyński dał zielone światło, by zarobki w końcu podnieść.
Raport Najwyższej Izby Kontroli, omawiany przez "Rzeczpospolitą", wskazuje jednak, że faktyczne dochody posłów są wyższe. Przeciętnie wynoszą bowiem 9395,8 zł. To o 1400 zł więcej, niż stanowi podstawa. Tajemnicę większej kwoty częściowo tłumaczy Centrum Informacyjne Sejmu. Wyjaśnia, że do podstawowej kwoty dochodzą jeszcze "dodatki do uposażeń wypłacone zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora, a także trzymiesięczne odprawy poselskie".
Dodatkowe pieniądze pochodzą przede wszystkim z prac w komisjach - przewodniczący mogą liczyć na 20 proc. dodatek, wiceszefowie na 15 proc., a kierujący podkomisjami 10 proc. Kolejne 10 proc. otrzymują wszyscy członkowie komisji finansów, komisji ds. służb specjalnych, komisji ustawodawczej, komisji. ds. UE, a także posłowie reprezentujący Sejm przed Trybunałem Konstytucyjnym.
Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS, skomentował w mediach sprawę ewentualnych podwyżek dla posłów. - Od parlamentarzystów wielu klubów słyszałem, że zarobki są za niskie. Ja akurat dość rzadko poddaję się frustracji, ale moja sytuacja jest zdecydowanie inna, niż większości posłów: nie mam rodziny, dzieci, postrzegam się jako człowiek relatywnie młody - stwierdził. - Wszyscy zgadzamy się, że takie podwyżki są potrzebne - dodał.
Henryk Kowalczyk, szef komisji finansów, również nie ma nic przeciwko podwyżkom. - Zarobki są zdecydowanie za niskie. Szczególnie wiceministrów. W przypadku posłów można to różnie oceniać. Ja się nie przejmuję. Niedługo minimalna płaca nas dogoni - stwierdził.