Jeszcze w tym roku Polaków mogą czekać podwyżki cen za ciepło. "Okazją" będzie nadchodząca zmiana sposobu naliczania taryf. Mówiąc w największym skrócie: firmy, które ciepło wytwarzają, będą musiały na przykład więcej inwestować, za co dostaną premie. Firmy ciepłownicze będą też mogły w większym niż dziś stopniu uwzględniać w swoich kosztach wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Przepisy mają ochronić ich rentowność.
Część ekspertów, cytowanych przez "Rzeczpospolitą" uważa, że podwyżki mogą sięgnąć nawet 20 proc. Ale i bez zmian w przepisach ciepło będzie drożeć. Główna przyczyna? Ta, sama, która stoi za galopującymi cenami prądu.
- Z uwagi na drastyczne wzrosty uprawnień do emisji CO2 podwyżki są konieczne, bo umożliwią ciepłownictwu systemowemu realizację wielomiliardowych inwestycji, transformację sektora, a w konsekwencji obniżanie cen ciepła - wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
Resort klimatu tłumaczy, że wprowadzenie przepisów jest konieczne, a brak zdecydowanych działań może się nawet zakończyć bankructwem niektórych ciepłowni. "Należy uwzględnić duże, niezaplanowane koszty zakupu uprawnień do emisji przez skorygowanie przychodów przedsiębiorstwa, bowiem koszty zakupu uprawnień do emisji CO2 są bezsprzecznie kosztami uzasadnionymi. Brak takich działań może być przyczyną postawienia przedsiębiorstw w stan upadłości, w wyniku czego może być zagrożone bezpieczeństwo energetyczne odbiorców ciepła i mieszkańców w gospodarstwach domowych" - czytamy w uzasadnieniu do projektu, który zmienia sposób rozliczania taryf za ciepło.
Koszty ogrzewania mogą więc podzielić losy cen prądu. A te, co potwierdziła Najwyższa Izba Kontroli, rosną, pomimo zapewnień rządu. Izba przypomina bowiem przyjętą w 2019 roku ustawę, która miała zapobiec wzrostowi cen prądu. "Została przygotowana w pośpiechu" - twierdzą urzędnicy - i "była czterokrotnie nowelizowana, w tym dwukrotnie ze względu na naruszenie przepisów UE".
A co najważniejsze dla Kowalskiego nie pomogła. Mimo przyjęcia przepisów po ich wygaśnięciu Polacy zaczęli jednak płacić za prąd więcej. "Po 1 stycznia 2020 r. ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych wzrosły o prawie 20 proc." - twierdzi Najwyższa Izba Kontroli.