Prezeska ZUS wyjaśniła, że natychmiast po osiągnięciu wieku emerytalnego na emerytury przechodzi około 60 procent osób. Kilka lat temu było to ponad 80 procent. Zaznaczyła jednocześnie, że Polacy coraz bardziej świadomie podejmują decyzję o przechodzeniu na emeryturę - wiedzą, że dłuższa praca oznacza wyższe świadczenie w przyszłości.
Szefowa ZUS przypomniała, że Zakład powołał doradców emerytalnych, którzy pomagają zainteresowanym w świadomym podejmowaniu decyzji. Wyliczając im między innymi hipotetyczną emeryturę - w zależności od momentu przejścia na nią.
Uścińska dodała też, że system jest tak zbudowany, by zachęcać do przedłużania aktywności ekonomicznej. Zaznaczyła, że decyzje o późniejszym przechodzeniu na emeryturę są korzystne nie tylko z indywidualnego punktu widzenia. Są również korzystne dla sytuacji Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, z którego wypłacane są świadczenia dla tych, którzy już nie pracują.
Podkreśliła, że obecna sytuacja finansowa FUS jest bardzo dobra i Zakład nie występuje o żadne dodatkowe środki z budżetu państwa.
Wcześniej ZUS informował, że osoby, które będą przechodzić na emeryturę w kolejnych latach, będą w gorszej sytuacji, niż dzisiejsi seniorzy. Stopa zastąpienia emerytury do 2070 roku spadnie bowiem o ponad połowę.
Oznacza to, że millenialsi dostaną głodowe emerytury, które za 30 lat mogą wynosić tylko 600 złotych miesięcznie (przy zarobkach na poziomie minimalnej krajowej). Kolejne pokolenia będą miały jeszcze gorzej. Według wyliczeń Instytutu Emerytalnego na koniec 2020 roku spadła do 42,4 proc. Nieco inne dane podaje ZUS, który w ostatnich dwóch latach stopę zastąpienia szacuje na poziomie 53-55 proc.