Polskie Stronnictwo Ludowe na konferencji prasowej zorganizowanej we wtorek przedstawiło listę tzw. "tłustych kotów". Osób, które, zdaniem Polskiego Stronnictwa Ludowego, znalazły zatrudnienie w spółkach Skarbu Państwa w sposób, który może budzić kontrowersje.
- To, co dziś mówi uchwała PiS o zwalczaniu nepotyzmu to mydlenie oczu. Pieniądze i Spółki to ich prawdziwa nazwa. Bohatersko walczą z problemem, który stworzyli. Nie dadzą rady. Idziemy z pomocą i przekazujemy listę "tłustych kotów" w spółkach Skarbu Państwa - pisze na Twitterze Miłosz Motyka, rzecznik PSL.
Wykaz nazwisk, które publikuje Polskie Stronnictwo Ludowe, jest pokaźny. Znajduje się na niej ok. 360 osób. Wśród nich znani z pierwszych stron gazet. PSL wymienia m.in. Patrycję Kotecką - żonę Zbigniewa Ziobro, Daniela Obajtka, Mikołaja Wilda, szefa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Pełna lista znajduje się na stronach PSL i na Twitterze. Ludowcy opisują swoją listę przedstawiając poszczególne państwowe spółki i wyjaśniając, kto został w nich zatrudniony.
PSL podkreśla, że lista zawiera listę osób zatrudnionych w zarządach i radach nadzorczych, nie obejmuje posad dyrektorskich.
"System obsadzania przez PiS "swoimi" spółek skarbu państwa oraz spółek córek osiągnął patologiczne rozmiary. Właściwie trudno znaleźć spółkę lub spółkę podległą by nie było w niej działacza PiS, współpracownika partii rządzącej, byłego lub obecnego radnego, czy też byłych parlamentarzystów" - czytamy w komunikacie przesłanym do redakcji next.gazeta.pl.
Według przedstawicieli PSL uchwała PiS, według której rodziny posłów nie powinny zajmować lukratywnych posad w spółkach, nie rozwiązuje problemu. "A problem jest ogromny i dotyczy nie tylko rodzin, choć takie oczywiście na naszej liście są i z tego co widać, nie chcą ulegać uchwale partii rządzącej. Nasza lista pokazuje skalę zawłaszczania państwa przez PiS i jest druzgocąca wobec słów byłej premier Beaty Szydło, która tyle mówiła o pracy i pokorze" - twierdzą ludowcy.
Przedstawiciele partii przypominają, że problem nepotyzmu w PiS jest znany od lat. "W 2018 r. po naszej akcji "sami swoi" gdzie pokazaliśmy, ilu radnych partii rządzącej dorabia na państwowych posadach, prezes Kaczyński ogłosił, że takie osoby nie mogą startować w kolejnych wyborach. I co? I nic. Dalej w spółkach pełno jest od pisowskich radnych" - czytamy w komunikacie PSL.
Zdaniem Stronnictwa dalej dochodzi do "obsadzania swoimi politykami posad w spółkach niezależnie od kompetencji". "Widzimy, że słowa prezesa Kaczyńskiego, że do polityki nie idzie się dla pieniędzy, okazały się całkowicie niespełnioną obietnicą" - twierdzą ludowcy.