Jak pisaliśmy w Gazeta.pl, Krystynie Pawłowicz, sędzi TK, ochronę w październiku 2020 roku przyznał minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński. Onet wyliczył, że przy trybie życia Pawłowicz, tygodniowa praca funkcjonariuszy SOP może generować koszty na poziomie nawet 5 tys. zł, co łącznie, od początku ich działania, daje kwotę rzędu 100 tys. zł. Po roku ochrona Krystyny Pawłowicz ma więc kosztować niemal ćwierć miliona złotych.
"W ostatni weekend funkcjonariusz podążał za nią jak cień, gdy pojechała na zakupy. Gdy pożegnała się ze znajomym, wsiadła z rosłym ochroniarzem do samochodu z kierowcą i odjechała. 'Fakt' sprawdził, że z podobnej obstawy korzysta m.in. ważny i wpływowy w obozie władzy polityk, wicepremier Jacek Sasin" - czytamy w fakt.pl.
Dziennikarze "Faktu" chcieli spytać sędzię TK o sytuację z zeszłego weekendu, lecz ta nie chciała z nimi rozmawiać.
Jak mówił w rozmowie z "Faktem" były szef TK prof. Andrzej Rzepliński, za jego kadencji, ani nigdy wcześniej, taka sytuacja się nie zdarzyła.
- Ani ja, ani żaden sędzia TK nigdy nie miał ochrony BOR-u. Z tego co wiem, prezesi NSA czy SN, niemal na pewno też nie mieli ochrony - mówił "Faktowi" były prezes TK.
Profesor twierdzi, że jego zdaniem było to poniżej godności sędziego konstytucyjnego. - Skoro mamy odwagę orzekać o tym, czy jakiś akt prawny jest zgodny, czy nie z konstytucją, to tym bardziej nie musimy mieć ochrony osobistej - dodał prof. Rzepliński.