"Polish Jungle - polska społeczność miłośników roślin" to grupa na Facebooku, która liczy już ponad 107 tys. osób. Jej członkowie chwalą się swoimi zakupami i domowymi kolekcjami, radzą, jak sobie radzić ze szkodnikami i jak pielęgnować dane gatunki roślin, dzielą się informacjami o najlepszych promocjach. W ostatnim roku liczebność grupy wzrosła o kilkadziesiąt tysięcy osób. Samo to już świadczy o tym, że rośliny zyskały w czasie pandemii bardzo dużą popularność. Ten skok popularności widać też na rynku.
Roślin sprzedaje się coraz więcej i więcej. Wzrosty są nawet trzykrotne.
Od początku pandemii zaobserwowaliśmy wzrosty rzędu 200 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Ten trend się utrzymuje i delikatnie spada wraz ze zdejmowaniem obostrzeń
- mówi w rozmowie z Business Insider Polska Martyn Drozda, właściciel internetowego sklepu z roślinami Zielony-Parapet.pl. W jego sklepie sprzedaje się tygodniowo 25-30 tys. sztuk towaru, z czego 60-70 proc. stanowią rośliny, a resztę akcesoria do uprawy.
Rekordy sprzedażowe na dziale roślin zalicza też Obi, wzrosty widać w Leroy Merlin. Ikea podaje, że względem ubiegłego roku finansowego 2020, sprzedaż roślin wzrosła o 19 proc, a sprzedaż doniczek o 29 proc.
Większość roślin można kupić za kilkanaście-kilkadziesiąt złotych. Tyle kosztują rośliny młode, a więc niezbyt duże. Za większe, kilkuletnie już okazy trzeba czasami zapłacić nawet kilkaset złotych. Ogrom gatunków roślin sprawia jednak, że te rzadziej spotykane mogą być warte tysiące złotych. Wpływ na ceny ma także moda na dane rośliny, która podbija na nie popyt.
Na OLX najdrożej sprzedaną rośliną była popularna teraz Monstera adansonii variegata, sprzedana za 14 tys. zł - poinformowała BI Paulina Rezmer z OLX. Drugi rekord cenowy to inny egzemplarz tej rośliny kupiony za 12 tys. zł. Najdroższy filodendron poszedł za 6,2 tys. zł, a syngonium rynek wycenił na 3,2 tys. zł.