Komisja Europejska przygotowuje się do nałożenia kolejnych sankcji na Białoruś. Powodem jest sytuacja związana z migrantami. Stanowisko w tej sprawie przedstawił Luc Devign, przedstawiciel unijnego korpusu dyplomatycznego.
- Będziemy kontynuować walkę ze straszliwą instrumentalizacją migrantów przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Praca nad piątym pakietem sankcji już się rozpoczęła - wyjaśnił podczas posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego.
Sprawę skomentował też Mantas Adomenas, wiceszef litewskiego ministerstwa spraw zagranicznych. - Nie można zostawić [działań Mińska - red] bez silnej i szybkiej reakcji UE. Łukaszenka będzie nie tylko lekceważył międzynarodowe zobowiązania, ale szukał nowych sposobów na destabilizację - stwierdził.
Stanowisko wyrażone przez Adomenasa i Devigna jest potwierdzeniem wcześniejszych deklaracji UE. "Unia Europejska odpowie na instrumentalne wykorzystanie migracji w celach politycznych i do zagrożeń hybrydowych" - czytamy w oświadczeniu unijnych ministrów spraw wewnętrznych wydanym po nadzwyczajnej naradzie w Brukseli pod koniec sierpnia.
Nowe sankcje to niejedyne działania przeciwko Białorusi. Jak ustaliła korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka, na czarną listę mają być wpisani pracownicy służb granicznych Białorusi.
- To osoby, które uczestniczą w zorganizowanej akcji sprowadzania migrantów na Białoruś, a następnie ułatwiają im przejście na granicę z Litwą, Łotwą i Polską - zdradził jeden z unijnych dyplomatów w rozmowie z korespondentką PR.
W reakcji na kryzys na granicy polsko-białoruskiej prezydent Andrzej Duda podjął decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Obejmie on łącznie 183 miejscowości w dwóch województwach.
Powody wprowadzenia stanu wyjątkowego wyjaśnił rzecznik prasowy prezydenta Błażej Spychalski. - To, co się dzieje przy polskiej granicy, jest sytuacją trudną i niebezpieczną. Polska musi podejmować takie decyzje, żeby zapewnić bezpieczeństwo Polsce i Unii Europejskiej, stąd decyzja prezydenta - wyjaśnił.