Sadownicy domagają się pieniędzy za setki ton jabłek. "Będą musieli obyć się smakiem"

Sadownicy z Mazowsza domagają się należnych pieniędzy od spółki, która kupiła od nich tony jabłek. Firma jest jednak aktualnie w procesie upadłości i nie wypłaciła im żadnych kwot. - Pieniądze niestety to były za czasów poprzedniego prezesa, który do tej pory się z nami nie rozliczył - mówi jej obecny prezes.
Zobacz wideo Spółka jest w tej chwili w procesie upadłości i czekamy czy ktoś ją wykupi. Natomiast jasnym dla nas jest, że tym wierzycielem de facto będzie tylko bank, więc wszyscy państwo (rolnicy – red.) jeżeli chodzi o wierzycieli, będą musieli się obyć smakiem

Program "Interwencja" zajął się tematem sadowników próbujących odzyskać należne im pieniądze. Materiał przedstawił dwie rodziny, które nie otrzymały kilkudziesięciu tysięcy złotych od spółki zajmującej się skupem jabłek

- Pieniądze niestety to były za czasów poprzedniego prezesa, który do tej pory się z nami nie rozliczył - mówi obecny prezes spółki. Sprawą zajmuje się prokuratura

Protest Agrounii (zdjęcie ilustracyjne)Agrounia blokuje drogi. Utrudnienia dla kierowców [LISTA]

Sadownicy z Mazowsza próbują odzyskać należne pieniądze

W programie przedstawiono historię sadowników z Mazowsza - rodziny Krzysztofa Zapaśnika oraz Jana Fijka przekazywały bowiem swoje zbiory tej samej spółce. W 2017 roku pan Krzysztof oddał im ponad 100 ton jabłek wartych obecnie niemal 140 tys. zł. Pan Jan od 2018 roku czeka natomiast na należne mu 41 tys. zł. - To wszystko poszło, bo wiem dokładnie, że to sprzedane było, a pieniędzy nie ma. Musieli na coś te pieniądze wydać. Tak się nie handluje - mówi rolnik i dodaje, że na wszystko ma potwierdzenia.

Michał Kołodziejczak, lider związku AgroUniaLider Agrounii: Niech sobie minister tymi pieniędzmi wytrze d...

Sadownicy domagają się pieniędzy. "Będą musieli obyć się smakiem"

W 2019 roku rodzina Zapaśników postanowiła założyć sprawę w sądzie. - Już wiedzieliśmy, że coś jest naprawdę nie tak i tych pieniędzy nie odzyskamy - mówi syn pana Krzysztof, Marek Zapaśnik. Niestety sprawa została zawieszona w związku z tym, że firma jest w procesie upadłości. Od 2019 roku spółka ma także nowego prezesa. Dziennikarze wraz z Zapaśnikami złożyli mu wizytę, pytając, kiedy otrzymają należne pieniądze.

Obecny prezes Mirosław Szczepański przyznaje jednak przed kamerami, że poprzedni prezes z nimi także się nie rozliczył. Pełnomocnik firmy dodaje natomiast, że ta była zadłużona i została przejęta po poprzednim zarządzie. 

- Szacujemy, że dobre kilka jak nawet do 10 milionów z tej spółki zostało wyprowadzone - mówi. - Spółka jest w tej chwili w procesie upadłości i czekamy czy ktoś ją wykupi. Natomiast jasnym dla nas jest, że tym wierzycielem de facto będzie tylko bank, więc wszyscy państwo, jeżeli chodzi o wierzycieli, będą musieli się obyć smakiem - dodaje. 

Więcej o: